Rozpoczęły się wakacje, a wraz z nimi obozy i kolonie. Ale nie dla wszystkich organizatorów wypoczynku to okres żniw. Niektórzy musieli odwołać planowane wyjazdy. Z braku chętnych.
– Pierwszy turnus rozpoczęliśmy w sobotę. Bierze w nim udział 9 dzieci w wieku od 8 do 11 lat – opowiada Agata Jastrzębska-Jarząb, organizatorka wypoczynku w Stajni Arvena w Piotrówku (pow. lubelski). – Wszystkie miejsca na całe wakacje mamy zarezerwowane od dawna, bo zapisy ruszyły już w grudniu. Nie oznacza to jednak, że epidemia nas nie dotknęła. Cały czas był stres o to, jak będzie wyglądać sytuacja epidemiologiczna i czy rodzice nie odwołają wypoczynku dzieci.
Nie zrobili tego, mimo że w związku z zaleceniami sanitarnymi dzieci na koloniach musi być w tym roku mniej. Nie odstraszyły ich też wyższe niż przed rokiem ceny.
– Nie zauważyłam też, by rodzice obawiali się koronawirusa – przyznaje Jastrzębska-Jarząb. – Trapią ich raczej naturalne lęki o dzieci. Czy się nie boją, nie nudzą czy nie bolą ich nogi po jeździe konnej.
Niektórzy organizatorzy wypoczynku musieli jednak z organizacji części turnusów. Biuro Podróży i Turystyki Almatur-Lublin odwołało m.in. zaplanowany na 29 czerwca 11-dniowy wypoczynek w Janowie Lubelskim.
– Mieliśmy bardzo małe zainteresowanie. Z tego samego powodu odwołaliśmy też wszystkie lipcowe turnusy na obozy w Grecji – przyznaje Łukasz Kupczak z Almatur-Lublin. I tłumaczy, że brak zainteresowania pierwszymi wakacyjnymi wyjazdami wynikał ze strachu przez epidemią, powstrzymaniem się z decyzja do czasu wydania szczegółowych wytycznych Głównego Inspektoratu Sanitarnego, czy regulacji związanych z otwieraniem granic. – Dopiero teraz zaczęły się sprzedawać obozy zaplanowane na połowę i koniec lipca.
Część rodziców chce, by ich dzieci miały jak najwięcej słońca, dlatego wybierają kolonie nad morzem.
– Dużym zainteresowaniem cieszy się też wypoczynek jak najbliżej domu, a to po to by mieć pieczę nad dziećmi – podkreśla Kupczak. I dodaje, że część organizatorów letniego wypoczynku obniża cenę, żeby sprzedać wszystkie miejsca. – Inni utrzymują ceny zeszłoroczne, żeby chociaż częściowo powetować sobie zastój z maja i czerwca.
Małe zainteresowanie letnim wypoczynkiem jest także w lubelskim Luturze.
– Szacujemy, że zainteresowanie koloniami i obozami młodzieżowymi spadło w tym roku o ok. 70 proc. w porównaniu z rokiem 2019 – mówi Monika Sajnaj. – Większość rodziców nie wysyła nigdzie dzieci, bo się boi. Problemem było też bardzo późne opublikowanie wytycznych dotyczących wakacyjnych wyjazdów. Pojawiło się ono dopiero pod koniec maja.
Lublinianie, którzy decydują się sfinansować wypoczynek swoich dzieci, najczęściej wysyłają je nad morze lub w okolice Zakopanego.