Niemal każdą branżę dotknął kryzys związany z epidemią koronawirusa. Na finansowym zakręcie znalazły się także lokalne, puławskie przedsiębiorstwa. Hotelarze i restauratorzy przyznają, że nie są w stanie dłużej utrzymywać obecnego zatrudnienia. Zagrożone bezrobociem są m.in. pozostające na urlopach kelnerki.
Marek Pikul, właściciel hotelu Pikul i serwisu Auto Pikul w Puławach
Zatrudniam ponad 40 osób, część z nich wysłałem na urlop, a hotel musiałem zamknąć. W warsztacie samochodowym ruch jest znacznie mniejszy, niż zwykle. Działamy, ale czujemy ogólne spowolnienie. Nie chciałbym nikogo zwalniać, ale bez większego wsparcia ze strony państwa to będzie nieuniknione. Na razie zdecydowałem o nieprzedłużaniu umów tym osobom, którym się one kończą. Bez wyraźnej pomocy ze strony rządu i władz miasta, utrzymanie zatrudnienia będzie bardzo trudne.
Marcin Niewielski, kierownik kina „Sybilla” w Puławach
Kino pozostaje zamknięte, więc nie możemy generować zysku. W „Sybilli” pracuje 11 osób, wszyscy przebywają w domach, ale otrzymują pełne wynagrodzenie. Wprowadziliśmy tzw. przestój, w związku z czym nie musimy wykorzystywać obecnie swoich urlopów. Najgorsze jest to, że nie wiemy, jak długo to wszystko potrwa, więc trudno obliczyć ile wyniosą łączne straty. Według analiz, dla całej branży kinowej wychodzenie z tego kryzysu może zająć nawet kilka lat. Ja mam nadzieję, że pozbieramy się z tego szybciej.
Andrzej, kierowca z Kołłątaja Taxi Puławy
Przed epidemią w naszej firmie było nas sześciu, ale zostałem już tylko ja. Pozostali z obawy o własne bezpieczeństwo zrezygnowali lub zawiesili swoją działalność. Żyję tylko z taksówki, więc uznałem, że pojeżdżę dopóki nie będzie gorzej. Wożę ze sobą płyn do odkażania, którym przecieram klamki i żel do mycia rąk. Na razie to musi wystarczyć. Niestety klientów jest coraz mniej.
Irena Leszczyńska, Salon Urody „Irena”
Przed epidemią miałam klientki poumawiane nawet na miesiąc do przodu i w niemal jednej chwili wszystkie się wypisały. Gabinet musiałam więc zawiesić. Musiałam to zrobić także ze względu na własne bezpieczeństwo. W tej pracy kontakt jest bliski, a wiele moich klientek to osoby, które dużo podróżują, przejeżdżają nawet z Dominikany, czy Filipin. Sama mam rodzinę, dziecko, nie mogłabym więc ryzykować. Finansowo na razie daję radę, ale trudno powiedzieć jak długo to potrwa.
Wiesław Duklewski, główny inżynier w puławskim MPWiK
Spółka działa w sposób nieprzerwany, ale kasa pozostaje zamknięta. Dla nas to oznacza opóźnienia w płatnościach, bo część mieszkańców miasta nie korzysta z internetowych przelewów i dotychczas swoje rachunki opłacała tylko w tradycyjny sposób. Obecnie nie mogą tego robić, więc nasze wpływy są znacznie niższe.
Dorota Czerska, właścicielka salonu fryzjerskiego w Puławach
Gdy ogłoszono epidemię moje klientki jedna po drugiej zrezygnowały. Początkowo przyjeżdżałam jeszcze dwa-trzy razy w tygodniu, starając się zachować ośrodki ostrożności. Pracowałam w rękawiczkach i maseczce, a po każdej osobie wszystko dezynfekowałam. Po pewnym czasie telefon jednak przestał dzwonić, więc lokal zamknęłam. Finansowo jest teraz naprawdę ciężko, bo czynsz trzeba płacić, a dochodów nie ma.
Aleksandra Zdunkiewicz, właścicielka restauracji Sushi Garden w Puławach
Nasza restauracja, jak wszystkie lokale gastronomiczne nie przyjmuje gości, ale za to znacznie zwiększyliśmy ilość dostaw dań na wynos. Zamówienia przyjmujemy już nie tylko z miasta Puławy, ale także z Gołębia, Końskowoli, Góry Puławskiej, a nawet Dęblina. Niestety, mimo to, nasz dochód spadł o połowę i nie jesteśmy w stanie dłużej utrzymywać obecnego zatrudnienia. Chodzi zwłaszcza o kelnerki, które obecnie przebywają na urlopach. Wypowiedzenia na pewno otrzyma pięć osób, ale oczywiście przyjmiemy je z powrotem, gdy wszystko wróci do normy.