Minister zdrowia Adam Niedzielski odwiedził szpital w Puławach. Placówka otrzyma prawie 8 mln zł. To wszystko w ramach przygotowań do kolejnej fali pandemii.
Oddział zakaźny szpitala przy ul. Bema w Puławach w trakcie pandemii stanowił jeden z najważniejszych elementów ochrony zdrowia na Lubelszczyźnie. Obecnie puławski SP ZOZ nie pełni już funkcji tzw. szpitala jednoimiennego, ale nadal leczy pacjentów ze zdiagnozowanymi zakażeniami Covid-19. Większość z nich nie wymaga wspomagania oddychania, a zmiany w ich płucach nie są tak poważne, jak zdarzało się poprzednio. Pacjenci do szpitala najczęściej trafiają dzisiaj z powodu chorób współistniejących, a na oddział zakaźny są kierowani po testach na obecność koronawirusa.
Mimo znacznie łagodniejszego przebiegu choroby, liczba zakażonych oraz hospitalizowanych, zgodnie z prognozami resortu zdrowia, także na Lubelszczyźnie, będzie rosła. Obecnie dziennie w całym kraju przybywa ok. 3,5 tys. nowych przypadków, a szczyt letniej fali spodziewany jest w drugiej połowie sierpnia.
– Wtedy będziemy mieli ok. 10 tys. przypadków dziennie – zapowiada Adam Niedzielski, który w Puławach zachęcał do szczepień czwartą dawką osoby w wieku powyżej 60 lat oraz wszystkich tych, którzy jeszcze tego nie zrobili.
Minister poinformował jednocześnie o tym, że rząd nie planuje przywracania obostrzeń w rodzaju przymusowego zakrywania twarzy, czy izolacji. Chce natomiast doposażyć oddziały zakaźne przy kluczowych szpitalach w całym kraju. W tym celu powstał specjalny program inwestycyjny o wartości 200 mln zł. Jedna z trzydziestu dotacji trafi do Puław.
– Ten szpital otrzyma 8 mln zł, z czego większa część pozwoli zakupić sprzęt diagnostyczny. Będzie to tomograf komputerowy, angiograf, aparatura ultrasonograficzna z kompletem głowic, 7 stanowisk do intensywnej terapii, a także oczyszczacze powietrza i urządzenia do dekontaminacji – wymienił Marcin Martyniak, podsekretarz stanu w resorcie zdrowia. Przyznana dotacja nie będzie wymagała wkładu własnego.
Czy szpitale na Lubelszczyźnie są przygotowane na kolejną falę? Wicewojewoda Robert Gmitruczuk zapewnił, że tak. Stosuje przy tym filmową metaforę.
– Covid-19 jest niczym przyczajony tygrys i ukryty smok. W każdej chwili może zaatakować, ale my nie czekamy. Od trzech tygodni przygotowujemy się do tego, by sobie z nim poradzić. Jesteśmy na tą chorobę przygotowani na terenie województwa lubelskiego. Mamy miejsce dla pacjentów. Sytuację monitorujemy na bieżąco – powiedział wicewojewoda.