W kolejny weekend zamościanie będą chcieli sprawić niespodziankę w meczu z jednym z faworytów Handball Stalą Mielec
Dwie ostatnie kolejki nie będą mile wspominane przez podopiecznych trenera Zbigniewa Markuszewskiego. Po serii sześciu wygranych z rzędu zamościanie doznali pierwszej porażki w tym roku. KPR Padwa uległa we własnej hali Nielbie Wągrowiec, po rzutach karnych 2:4. W regulaminowym czasie był remis 30:30. Spotkanie niekoniecznie musiało zakończyć się konkursem „siódemek”. W końcówce gospodarze trzykrotnie wychodzili na jedną bramkę zaliczki. W tym czasie do bramki gości trafili Tomasz Fugiel, Kacper Adamczuk i Kacper Mchawrab z rzutu karnego. Remis w regulaminowym czasie zapewnił Nielbie najskuteczniejszy w tej drużynie Paweł Gregor, który oddał rzut w ostatniej minucie. Przy 30:30 najpierw miejscowi mogli rozstrzygnąć mecz na korzyść - popełnili jednak błąd. Następnie, przy rzucie przyjezdnych na wysokości zadania stanął w bramce Padwy Paweł Proć. W konkursie rzutów karnych do siatki przeciwnika trafili Kacper Mchawrab i Dawid Skiba. Była to pierwsza porażka gospodarzy w tym sezonie we własnej hali. Strata punktów z niżej notowanym przeciwnikiem była przykrym zaskoczeniem dla podopiecznych trenera Markuszewskiego.
W kolejnym występie przed własną publicznością przeciwnikiem zamościan był prowadzący w tabeli KPR Legionowo. Jak można było oczekiwać zgromadzeni kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Już w pierwszej odsłonie obie drużyny pokazały ciekawą piłkę ręczną. Najpierw prowadzili goście (7:2) Następnie w dobrych nastrojach byli gospodarze. Padwa wygrywała 11:8. Bardzo dobrze w zamojskiej bramce spisywał się bramkarz Krzysztof Kozłowski. Efektem było prowadzenie po pierwszej połowie różnicą jednego trafienia (13:12).
Po zmianie stron zamościanie nie ustrzegli się błędów, które wpłynęły na końcowy wynik. W ciągu sześciu minut mieli słabszy okres w grze. Nie skończyli trzech kolejnych akcji. Taki bieg zdarzeń został przyjęty z radością przez gości z Legionowa. W trudnym okresie dla gospodarzy górą było przede wszystkim doświadczenie przyjezdnych. To dzięki niemu KPR Legionowo odskoczyło na 27:23. I mimo zmniejszania przez zamościan strat do dwóch bramek (27:29), ostatecznie nie udało się im doprowadzić choćby do remisu. Górą byli przyjezdni, którzy wygrali 32:29.
Najlepszym zawodnikiem żółto-czerwonych wybrany został Krzysztof Kozłowski. - W tym meczu było podobnie jak w Legionowie. Tam zaczęliśmy rewelacyjnie, ale później przestaliśmy realizować założenia taktyczne i skończyło się przegraną - ocenia występ swoich podopiecznych zamojski szkoleniowiec.
Mimo podjęcia wyrównanej walki z czołową ekipą zaplecza rozgrywek. Drużyna jednak ponownie zaczęła popełniać błędy, które kosztowały utratę kompletu punktów. - Ciągle ciężko nam wyeliminować pewne indywidualne nawyki u niektórych zawodników i później ma to niestety negatywny wpływ na wynik – mówił po końcowej syrenie trener Markuszewski.
Już 18 marca zamościanie wrócą do ligowej rywalizacji. Do Zamościa tym razem zawita wicelider rozgrywek Handball Stal Mielec. Mielczanie w minionej serii gier pokonali na swoim terenie AZS AWF Biała Podlaska, różnicą zaledwie jednej bramki (27:26). Kibice Padwy ponownie zacierają ręce licząc na kolejne emocje. Marzy się im powrót na zwycięską ścieżkę.