Dwóch rannych żołnierzy, którzy wpadli w poniedziałek w zasadzkę talibów w prowincji Ghazni w Afganistanie, pochodzi z Zamojszczyzny. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Podczas ataku od ran postrzałowych zginął kapitan Daniel Ambroziński, który służył w jednostce w Leźnicy Wielkiej.
– Pierwszy ma 9 lat służby i po raz drugi wyjechał na misję, drugi jest w wojsku od 3 lat i to jego pierwszy taki wyjazd – mówi major Jerzy Baj, oficer prasowy dowódcy 2 Hrubieszowskiego Pułku Rozpoznawczego. – W poniedziałek powiadomiliśmy ich rodziny o zdarzeniu i otoczyliśmy najbliższych pomocą psychologiczną.
Obaj żołnierze od kilku miesięcy przebywają w Afganistanie. – Są świetnie przygotowani do wykonywania zadań bojowych pod każdym względem – podnosi Baj. – Do wyjazdu na misję stabilizacyjną zgłosili się na ochotnika.
Wiadomo, że z zasadzki wyszli z lekkimi ranami postrzałowymi.. – Życiu czterech rannych nie zagraża żadne niebezpieczeństwo – informuje mjr Mirosław Ochyra, oficer prasowy Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych w Warszawie.
Jeden został w kampusie, jego kolegę odwieziono do szpitala w Bagram.
Do zdarzenia doszło w afgańskich górach w poniedziałek o godzinie 5.30 polskiego czasu. Grupa 100 polskich i afgańskich żołnierzy została ostrzelana przez terrorystów. W walce zginął jeden polski żołnierz, którego ciało zostało odnalezione wczoraj po nocnych poszukiwaniach.
Kpt. Daniel Ambroziński miał 32 lata. Zostawił żonę i córkę. Wczoraj został oficjalnie pożegnany w bazie Ghazni. Jego ciało zostało przetransportowano do bazy Bagram.
Wiadomo, że ta tragedia nie będzie miała wpływu na kontynuację misji.
– Nie mamy najmniejszych problemów ze skompletowaniem kolejnych zmian – zapewnia Baj.