Do końca sierpnia wszyscy mieszkańcy woj. lubelskiego mogą zgłaszać uwagi do planów dokończenia dwóch bloków elektrowni atomowej na Ukrainie, 180 km od polskiej granicy. Ich budowę przerwano po upadku Związku Radzieckiego. Ukraina może wziąć pod uwagę opinie zebrane z Polski, ale nie musi tego robić.
Dwa bloki energetyczne mają stanąć w mieście Niecieszyn, 183 km w linii prostej od polskiej granicy i 300 km od Lublina. Zaprojektowana w latach 70. elektrownia atomowa działa od 1987 r., gdy włączono pierwszy reaktor. Planowano jeszcze trzy, ale budowę przerwano po upadku Związku Radzieckiego. Drugi reaktor został uruchomiony dopiero w 2004 r., a przy kolejnych dwóch od dziesięciu lat trwają przygotowania do wznowienia budowy.
Teraz przygotowania nabrały tempa. – Dokumentacja została udostępniona stronie polskiej w czerwcu 2018 r. – przekazuje nam Bogusław Sielawa z Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie.
W wysłanych do Polski materiałach znalazła się m.in. ocena możliwych skutków różnych awarii dla krajów sąsiednich. – Dla żadnej z badanych awarii poziom rocznej dawki efektywnej na osobę (…) w państwach sąsiednich nie zostanie przekroczony – czytamy w raporcie sygnowanym przez Ministerstwo Energetyki i Przemysłu Węglowego Ukrainy.
Polska została powiadomiona o ukraińskich planach zgodnie z międzynarodową Konwencją z Espoo. Na tej podstawie uruchomiono międzynarodowe postępowanie mające wykazać, czy rozbudowa elektrowni będzie bezpieczna dla środowiska, w tym również dla Polski. – Jako strona narażona możemy wysyłać swoje opinie na temat zabezpieczeń – wyjaśnia Sielawa. – To, czy zostaną uwzględnione, zależy już od strony ukraińskiej.
Planom rozbudowy elektrowni przyglądała się już Państwowa Agencja Atomistyki. – Udział polegał na analizie dokumentacji dostarczonej przez stronę ukraińską oraz udziale w konsultacjach transgranicznych – wyjaśnia Józef Strojny, rzecznik agencji. – Strona ukraińska przedstawiła szereg wyjaśnień i dodatkowych informacji, które zostały uznane za satysfakcjonujące.
Z dokumentów wynika, że Ukraina wybrała model reaktora produkowany przez Skodę i używany w elektrowni w czeskim Temelinie (625 km od Lublina). To urządzenie mające o wiele bardziej zaawansowane zabezpieczenia niż dość prosty reaktor, który 32 lata temu uległ awarii w Czarnobylu (450 km od Polski, 530 km od Lublina). Tamta awaria była największą katastrofą w historii światowej energetyki jądrowej.
Swoje opinie w tej sprawie mogą przekazywać także sami mieszkańcy dwóch wschodnich województw: lubelskiego i podkarpackiego. Mają na to czas do końca miesiąca. – W chwili obecnej można zgłaszać uwagi i opinie do Regionalnych Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie i Rzeszowie. Zostaną przekazane stronie ukraińskiej – informuje Sielawa. – Może je zgłosić każdy – potwierdza Paweł Duklewski, rzecznik RDOŚ w Lublinie. Opinie można zgłaszać pisemnie oraz ustnie.
Chcesz przekazać swoją opinię?
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, ul. Bazylianówka 46, 20-144 Lublin, e-mail: sekretariat.lublin@rdos.gov.pl
Atom na świecie
Według danych Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej na świecie działa 448 reaktorów atomowych, z czego 183 w Europie. Najwięcej, bo 58 ma Francja, gdzie ponad 72 proc. energii elektrycznej powstaje właśnie w elektrowniach jądrowych. W taki sposób ponad 50 proc. niezbędnej energii wytwarza się też na Węgrzech, Słowacji, Ukrainie i Belgii.
Atom po polsku
– Zakończenie budowy i uruchomienie pierwszego bloku pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce do końca 2024 r. jest nierealne – ogłosiła w marcu tego roku Najwyższa Izba Kontroli, która oceniała zaawansowanie prac nad realizacją „Programu polskiej energetyki jądrowej”. Według NIK taka elektrownia może powstać najwcześniej po roku 2030. – Konsekwencją ponad pięcioletniego opóźnienia w budowie i uruchomieniu elektrowni jądrowej mogą być duże koszty dla gospodarki naszego kraju związane z koniecznością zakupu uprawnień do emisji CO2. W zależności od scenariusza szacowane są one na 1,5 mld zł do nawet 2,6 mld zł rocznie – ocenia NIK.