Według Prawa i Sprawiedliwości sprawa wiatraków to „mega afera” nowego rządu, jeszcze przed jego powołaniem. Opozycja jednak zapewnia, że projekt nie będzie przepychany nocą.
Poselski projekt zgłoszony przez grupę posłów Koalicji Obywatelskiej i Polski 2050 z założenia ma być wsparciem dla
odbiorców energii elektrycznej i paliw gazowych. Przedłuża on m.in. zamrożenie cen energii do czerwca 2024 roku, a
także liberalizuje stawianie farm wiatrowych w Polsce. Ta ostatnia kwestia wzbudziła najwięcej kontrowersji. Projekt ma
umożliwić budowę małych wiatraków 300 metrów od rezerwatów przyrody i budynków mieszkalnych. Przypomnijmy,
że dotychczasowa odległość to 700 metrów.
To jednak nie jedyna kwestia, która oburzyła posłów Prawa i Sprawiedliwości.
- Wszystkie wiatraki, które będą powstawać w Polsce, mają mieć minimum cztery lata. Oznacza to, że wszystkie stare szroty mają tu być sprowadzone z Niemiec. Zastanawia nas, czy prawdą jest, że firma Siemens, która ma teraz olbrzymie problemy finansowe, będzie czekać żeby postawić je tutaj. To próba robienia olbrzymiej afery na miliardy złotych, zaśmiecenia całej Polski wiatrakami, a nawet stawiania ich w parkach narodowych – mówi poseł Dariusz Stefaniuk. I jak dodaje: - W uzasadnieniu do poprawki widnieje 500 metrów od zabudowań, a w samym projekcie to już jest 300 metrów. Ten projekt może wpływać na każdego.
Posłowie Pis-u zarzucają, że ustawę przygotowali lobbyści. Według jego autorów to jednak jawny i transparentny
projekt, który od tygodnia wisi na stronie sejmowej i każdy może go przeczytać.
- Będzie on poprawiany i szeroko konsultowany. W przeciwieństwie do tego jak działał sejm w przeciągu ostatnich
ośmiu lat, ten projekt nie będzie przepychany nocą. Odbędą się nad nim prace parlamentarne z udziałem wszystkich zainteresowanych stron – mówi poseł Krzysztof Hetman z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Według posła Przemysława Czarnka sprawa wiatraków może nas kosztować ponad 2 mld złotych, a winny może być
temu „pierwszy w historii rząd, którego ministrowie dopuścili się mega afery, zanim jeszcze zostali powołani na swoje
stanowisko”.
- Przydałaby się jedna, wielka komisja śledcza do zbadania wpływu lobbingu. Chcemy się tym zająć. Polacy mają
prawo, żeby usłyszeć kto napisał tak absurdalną ustawę – twierdzi Czarnek.