W 65. rocznicę wyzwolenia KL Auschwitz, były więzień tego obozu i noblista Elie Wiesel wystąpi przed połączonymi izbami parlamentu włoskiego.
Dumę z tego faktu zdążyli już wyrazić: prezydent Giorgio Napolitano, premier Silvio Berlusconi, przewodniczący Izby Deputowanych Gianfranco Fini i przewodniczący Senatu Renato Schifani. Nieoficjalnie dowiadujemy się, że ma dojść do spotkania z papieżem Benedyktem XVI.
Dzień wcześniej na słynnym rzymskim Placu Weneckim, w sąsiedztwie monumentalnego kompleksu budynków wokół Ołtarza Ojczyzny, Eli Wiesel wraz burmistrzem Wiecznego Miasta Giannim Alemano otworzą wystawę o hitlerowskim obozie zagłady Auschwitz-Birkenau. Największą, jaką dotąd zorganizowaną poza Polską ekspozycję na temat obozu oświęcimskiego.
Jak się oczekuje, w Parlamento Italiano, 82-letni Elie Wiesel ma wypowiedzieć ważne konstatacje na temat nie tylko istoty minionej zbrodni Holocaustu, ale także wojen i przemocy w świecie współczesnym.
Będzie to zapewne wydarzenie światowe. Dlaczego taki głos nie popłynie z KL Auschwitz, piekła na ziemi, w którym – jak twierdziło wielu – Bóg zapomniał o człowieku jest pytaniem czysto retorycznym. I nie do Wiesela. Taki jest polski wybór. Nikt nie chciał, aby miał on coś w tym miejscu do powiedzenia.
Dla laureata Pokojowej Nagrody Nobla z numerem obozowym, KL Auschwitz jest miejscem, które uformowało jego życie i działalność. Wypowiadał się na jego temat wielokrotnie i nie koniecznie tak, żeby się wszystkim w Polsce podobało. Zwracał m.in. uwagę na sposób liczenia ofiar oświęcimskich, gdzie Żydów mylono z Polakami.
Protestował przeciwko oporom, by jasno mówić, iż to Żydów zginęło w KL Auschwitz najwięcej, więcej niż więźniów wszystkich innych narodowości razem wziętych. Protestował przeciwko dowolnemu używaniu pojęcia Holocaust i przypisywania go wszelkim ofiarom hitlerowskim, wbrew genezie tego pojęcia.
Wyrażał zdecydowany sprzeciw przeciwko pokrywaniu terenu obozowego krzyżami i jego "chrystianizacji”. Ostatecznie powstrzymał ten proces spontanicznego "krzyżowania”, sam Jan Paweł II. Zawsze zwracał uwagę na niebezpieczne przejawy antysemityzmu.
Jednocześnie oddawał hołd wszystkim, którzy z narażeniem życia ratowali podczas II wojny Żydów, aktywnie uczestniczył w dialogu chrześcijańsko-żydowskim, protestował przeciwko nazywaniu "polskimi” hitlerowskich obozów zagłady na terenie okupowanej Polski.
Jako jeden z pierwszych autorytetów światowych protestował przeciwko internowaniu Lecha Wałęsy i zmobilizował innych noblistów w ruchu na rzecz przywrócenia ich polskiego kolegi do międzynarodowego życia publicznego.
Nigdy nie otrzymał w Polsce nawet Krzyża Oświęcimskiego, odznaczenia ustanowionego w 1985 roku dla honorowania obozowego bohaterstwa czasu pogardy, a przyznawanego także w III RP. Uhonorowany był natomiast najwyższymi odznaczeniami wielu państw, w tym francuskim Krzyżem Wielkim Orderu Legii Honorowej.
Specyficzny polski stosunek do Elie Wiesela, dostrzegany zresztą w świecie, jest być może przejawem jakiegoś "przewrażliwienia”. Może jednak budzić refleksje na temat zwykłej przyzwoitości oraz tego, czy przyzwoitym być warto czy po prostu należy.