Joanna Mucha, posłanka PO, wciąż tłumaczy się ze swojej kontrowersyjnej wypowiedzi. – Ta historia będzie się za mną ciągnąć przez długie lata – stwierdziła w TOK FM posłanka Platformy z Lublina.
"Tylko jaki jest sens wykonywania takiej operacji (biodra) u 85-latka, który nie chodzi i nie będzie chodzić, bo się nie zrehabilituje" – stwierdziła na łamach "Pogłosu” poseł z Lublina.
Później Mucha tłumaczyła w oświadczeniu, że nikt, kto zna poglądy posłanki nie uwierzy, że te słowa zostały wypowiedziane przez nią i że wyrażają stanowisko posłanki PO.
Dziś w rozmowie w TOK FM Mucha podkreślała, że ma świadomość, że sprawa szybko nie ucichnie.
- Ta historia będzie się za mną ciągnąć przez długie lata. Tak długo, jak będę w polityce. Przyjdzie mi to odpracować w kamieniołomach - mówiła.
- Mam takie poczucie strasznie niezasłużonego zbierania po głowie. Powtarzam sobie, że: "nie masz prawa w polityce do adwokata i w każdej chwili wszystko, co powiesz zostanie obrócone przeciwko tobie" - dodała.
Posłanka odniosła się również do doniesień medialnych, że przez tę wypowiedź może nie dostać pierwszego miejsca na liście lubelskiej PO. Stwierdziła, że ma do tego dystans.
– Ja nie podchodzę do tego jako do rzeczy o pierwszej istotności i nawet jak mnie znajomi pytali, co zdecydował zarząd, to odpowiadałam zgodnie z prawdą, że nie wiem, bo nie interesuję się tym w jakiś szczególny sposób.
Mucha odniosła się także do nowelizacji kodeksu wyborczego mówiącego o zakazie płatnych spotów radiowych i telewizyjnych. Posłowie zgodzili się natomiast, by partie mogły publikować płatne ogłoszenia w prasie i Internecie.
– Zawsze byłam bardzo krytyczna w stosunku do takiego wydawania pieniędzy: spoty, billboardy i reklamy telewizyjne niczego nie wnosiły do debaty publicznej - komentowała w TOK FM Mucha.
- Co docierało do wyborców? Przekaz, który miał najczęściej nastraszyć albo wzbudzić jakieś reakcje histeryczne. Można oczywiście zaproponować program pozytywny, ale zwykle orężem walki w spotach było straszenie. Bezwzględne posługiwanie się cyniczną grą. To nie przynosiło niczego dobrego. Kampania negatywna ma wszędzie tradycje, ale to nie znaczy, że nie powinniśmy się temu procesowi opierać - podsumowała.