Większość z nich docierała z Belgradu do miejscowości Sid. Serbowie zadbali o specjalne autokary, by jak najszybciej przetransportować uchodźców do kolejnej granicy. Kobiety z dziećmi, młodzież i mężczyźni w sile wieku wysiadali w szczerym polu, po czym przez parę kilometrów maszerowali, by przejść na chorwacką stronę. Pomagali im wolontariusze. Zjechali na Bałkany z całego świata.
Większość z nich na własna rękę, bez wsparcia żadnej większej organizacji. Ruszali za zakupy, po czym rozdawali uchodźcom żywność, ubrania czy leki.
Niewielki plecak, czy worek na śmieci. W tym mieścił się dobytek większości uchodźców. Wśród maszerujących dominowali Syryjczycy, Afgańczycy i Irakijczycy. Zdarzali się również mieszkańcy środkowej Afryki, Pakistanu czy Kosowa.
Przejście na chorwacką stronę poprzedzało wielogodzinne oczekiwanie na granicy Wszystko w palącym słońcu. W Chorwacji nie było lepiej. W przygranicznym Tovarniku na uchodźców czekał nocleg na ulicy, w rowie lub na peronie. Tysiące ludzi często po kilka dni czekało tam na pociąg lub autokar, który zabierze ich do Austrii i Niemiec. Za dnia mdleli w słońcu, nocą marzli i mokli w deszczu. Szczęśliwcy mieli ze sobą namioty.
Chorwaci robili co mogli, by poradzić sobie z coraz większą liczbą uchodźców. Kiedy rano na stację wjeżdżał pociąg, zajmowanie miejsc trwało kilka godzin. Ludzie napierali na kordon policjantów, próbując jak najszybciej zająć miejsce w przedziale. Mundurowym nie zawsze udało się zapanować nad tłumem. Kordon pękał, a ludzie pędzili do pociągu, gubiąc czasem dzieci, bagaże i tratując się wzajemnie. Na mokrym, pełnym śmieci torowisku łatwo było u upadek.
Kto nie zmieścił się do pociągu skazany był na kolejną noc na peronie. W namiocie lub po prostu zawinięty w folię. Czasem przy ognisku, przygotowanym z kilku gałęzi i znalezionych w okolicy śmieci.
Kilkaset metrów dalej koczowali kolejni uchodźcy. Spali wprost na ulicy lub w przydrożnym rowie. Czekali całymi dniami na specjalne autokary. Mieli nimi jechać dalej na Zachód, ale oficjalnie nikt nie informował dokąd pojadą. Trafiali do specjalnych obozów lub kolejnych, przygranicznych miejscowości.
Chorwacja to wciąż jeden głównych krajów, przez który uchodźcy docierają do zachodniej Europy. Są dni, kiedy granice tego kraju przekracza nawet 10 tys. osób. Większość liczy, że uda im się zbudować lepsze życie w Niemczech, Austrii lub krajach skandynawskich. O Polsce słyszeli nieliczni.