Najsłynniejsza puma w Polsce już ponad miesiąc przebywa w chorzowskim zoo, gdzie ostatecznie trafiła po odebraniu jej właścicielowi. Kamil S. nie daje jednak za wygraną i razem z licznymi fanami organizuje pikiety, na których przekonuje do wspólnej walki o odzyskanie zwierzęcia.
Były właściciel pumy Kamil S., co weekend przemierza Polskę, by spotykać się ze swoimi fanami. Na organizowanych piknikach przemawia i zapowiada walkę o odzyskanie zwierzęcia. Wokół niego wytworzył się cały ruch zwolenników.
- Zwierzęta mają uczucia. Sam mam dwa koty i trzy akwaria i wiem, że do zwierząt trzeba szacunku. Jeżeli ktoś ten szacunek okazywał przez sześć lat i nagle zostaje mu to zabrane, to nie jest fair – ocenia Patryk.
- W zoo puma ma lepsze warunki, jest to bardziej luksusowy wybieg…, ale świat nie polega na tym, że ma być bogato i pięknie. Relacje i uczucia podeptał system – dodaje Jolanta.
Odebranie pumy
O 6-letniej pumie Nubii zrobiło się głośno miesiąc temu, gdy pracownicy poznańskiego zoo przyjechali odebrać ją właścicielowi. Zastali ją w ciasnej klatce na tyłach baraku w środku lasu. Do zoo miała trafić zgodnie z wyrokiem sądu za liczne wykroczenia, których dopuścił się jej opiekun.
Podczas próby odbioru zwierzęcia Kamil S. uciekł do lasu, gdzie się ukrywał przed policyjną obławą. Szukało go 200 policjantów, użyty był helikopter. Po dwóch dniach mężczyzna oddał się w ręce policji, pod warunkiem przekazania pumy do innego zoo. Nubia trafiła do Chorzowa.
Kilka dni temu skończyła się jej kwarantanna. Były właściciel zwierzęcia wraz ze swoim prawnikiem walczył by zwierzę zostało na stałe w chorzowskim zoo, do którego ma bliżej. Sąd się zgodził i ostatecznie zmienił miejsce pobytu pumy na Śląski Ogród Zoologiczny.
Martyna Baran i Elżbieta Solik-Breuer, które opiekują się pumą w zoo przekonują, że zwierzę jest w dobrej kondycji. - W stosunku do innych naszych kotów widać w niej ciut więcej zaufania do człowieka – dodają.
Były właściciel Nubii został wolontariuszem w chorzowskim ogrodzie, gdzie przebywa zwierzę. - Wolontariusz sam nie może otwierać zamków, przepustów, nie może mieć bezpośredniego kontaktu ze zwierzęciem. Po prostu pomaga przy codziennej opiece nad danym zwierzakiem. Pan Kamil zajmuje się tylko i wyłącznie pumą – wyjaśnia Wojciech Bielatowicz ze Śląskiego Ogrodu Zoologicznego.
Relacje na żywo
Na spotkaniach ze swoimi fanami były właściciel pumy kreuje się na ofiarę sytuacji. Przekonuje, że jest osaczony. Ma też przeciwników. W internetowych relacjach na żywo nierzadko sam podgrzewa atmosferę. „Powiedziałem sobie, że kiedyś zapiszę te wszystkie nazwiska, życzliwe osoby, a potem się z nimi rozliczę. Ale na razie tylko grzecznie czekam, to, czego nie dokończyłem - dokończę, trzeba będzie to dokończę”, słyszymy w jednym z nagrań.
Zbiórki
Kamil S. od lat zbiera pieniądze w internecie. Raz zebrał 130 tysięcy złotych na budowę gospodarstwa edukacyjnego, które nie powstało. Tłumaczył, że zebrane pieniądze zostały przeznaczone na utrzymanie jego zwierząt.
Dziś też zbiera pieniądze na pomoc prawną w odzyskaniu pumy. Początkowo chciał zebrać na ten cel aż ćwierć miliona złotych. Jego zbiórka została jednak zablokowana. By ją odblokować Kamil S. musiał zmniejszyć cel i przyznać, że pieniądze trafią też na jego bieżące koszty. Dotąd ludzie wpłacili mu już prawie 80 tysięcy złotych.
Mecenasa Pawła Matyja, adwokata byłego właściciela pumy, zapytaliśmy, czy tak wysokie są jego stawki? - Niestety nie odpowiem na państwa pytanie. Zasady rozliczeń z klientami, szczegóły zawieranych umów objęte są tajemnicą – mówi Matyja i dodaje: Na ten moment jest prawomocny wyrok. Wyrok orzekający przepadek. Trwają analizy, żeby ten cały materiał dowodowy, dokumenty, które znajdują się w aktach sprawy jeszcze przeanalizować i sprawdzić, czy istnieją, a jeśli tak, jakie, podstawy do wznowienia prawomocnie zakończonego postępowania.
Jak podkreśla sędzia Dominik Bogacz, rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie tylko w dwóch przypadkach można wznowić postępowanie. - Po pierwsze jest to możliwe, gdyby pojawiły się nowe fakty i dowody wskazujące, że te pierwsze orzeczenie było nieprawidłowe. Po drugie mogłoby to być ewentualnie znalezienie rażących uchybień pierwszego postępowania. W tej chwili nie ma mowy, żeby ten przepadek został uchylony. Na obecnym etapie postępowania brak jest podstaw do przyjęcia, że ta puma wróci do właściciela – zaznacza Bogacz.
Pana Kamila zapytaliśmy, czemu mimo wszystko wciąż zbiera pieniądze. - Sorry, nie mam czasu, bo muszę lecieć do biura – oświadczył.