Sejm uchwalił ustawę o biokomponentach i biopaliwach ciekłych. Nowe prawo pozwoli między innymi na tworzenie przez samorządy stref czystego transportu w miastach. Oznacza to, że wjazd do nich samochodem z tradycyjnym napędem silnikowym może zostać ograniczony na przykład poprzez pobieranie opłat
Nowe przepisy przewidują także wprowadzenie opłaty emisyjnej od paliw i to ona wzbudza największe obawy. Opozycja twierdzi, że to oznacza dodatkowe 10 groszy na litrze więcej na stacjach. Rządzący zapewniają, że ceny nie wzrosną, bo przejmą je koncerny paliwowe.
- Nowy podatek spowoduje, że Polacy więcej zapłacą za dojazd do pracy, a firmy za paliwo do swoich samochodów. To domino skończy się na lodówkach, gdzie trafią droższe produkty. Szanowni państwo, gdyby hipokryzja i kłamstwo potrafiły latać, to prawa strona sali lewitowałaby tutaj jak perski dywan, a tak jest tylko czerwona ze wstydu – powiedział Mirosław Suchoń, poseł Nowoczesnej.
Poseł Kukiz’15, Łukasz Rzepecki zwrócił uwagę, że za średnią pensję można w Polsce kupić zaledwie 300 litrów paliwa, natomiast w innych europejskich krajach nawet pięć razy więcej.
- Ta ustawa powinna się nazywać o nowej daninie paliwo+10 groszy, bo każdy Polak zapłaci 10 groszy więcej na stacji. Złupicie, sięgacie do kieszeni Polaków po 18 miliardów w ciągu 10 lat – stwierdził Marek Sowa z Nowoczesnej.
Wojciech Zubowski z PiS przekonywał, że środki z nowego podatku zostaną przeznaczone na zwalczanie smogu i rozwój transportu niskoemisyjnego.
- W tej sprawie jest jedna prawda, którą powiedział minister Suski. On rozwiał wszelkie wątpliwości w tej sprawie i powiedział. Zacytuję: To nieprawda, że paliwo zdrożeje w całej Polsce, paliwo zdrożeje tylko na stacjach benzynowych – powiedział Cezary Tomczyk z PO.