Z warszawskiego klasztoru jezuitów skradziono warte około 100 tys. zł dzieła sztuki. Policja zatrzymała dwóch mężczyzn - 42-letniego Piotra N. i 57-letniego, byłego zakonnika Artura F. Okazało się, że 57-latek, dwa dni po opuszczeniu zakonu, wziął ślub z samotną 91-letnią kobietą.
Doktor Artur F. to były zakonnik, z kolei jego przyjaciel - Piotr N. jest prezesem we wspólnotach mieszkaniowych. Obaj stali się bohaterami doniesień medialnych, gdy policja poinformowała o zatrzymaniu sprawców nietypowej kradzieży z klasztoru jezuitów.
– Policjanci natychmiast ustalili, gdzie może przebywać jeden z mężczyzn. Weszli do mieszkania i natknęli się na czerwony segregator. Znaleziono w nim akt notarialny przepisania całego majątku 91-latki na 42-latka – relacjonuje podkom. Robert Koniuszy, rzecznik mokotowskiej policji.
Okazało się, że były duchowny wziął ślub z samotną 91-letnią kobietą. Małżonkowie nie mieszkają jednak razem. Ustaliliśmy, że Artur F. po zrzuceniu habitu zamieszkał z Piotrem N. w innym miejscu. Mężczyźni przyjaźnią się od wielu lat. Piotr N. pełni funkcję prezesa, w co najmniej dwóch wspólnotach mieszkaniowych. Do jednej z nich należała niedołężna 91-letnia pani Łucja.
– 42-latek pomału zdobywał zaufanie kobiety, aż doprowadził do tego, że przepisała na niego cały majątek. Co więcej, upoważniła go do wykonywania wszystkich czynności bankowych, urzędowych. To on brał od listonosza emeryturę – wskazuje podkom. Robert Koniuszy.
W przypadku mieszkania komunalnego, w momencie śmierci starszej kobiety mąż przejmuje mieszkanie.
Spotykaliśmy się z doktorem Pawłem Boreckim, ekspertem od prawa wyznaniowego. Chcieliśmy dowiedzieć się, dlaczego to Piotr N. przejął majątek pani Łucji, a nie były zakonnik, który poślubił kobietę.
– Nie musiał tego robić, ponieważ zobowiązał się do ubóstwa na gruncie prawa kanonicznego, wewnętrznych reguł swojego zakonu. Tego typu zobowiązanie nie wywołuje skutków w państwowym porządku prawnym – mówi dr hab. Paweł Borecki z Uniwersytetu Warszawskiego.
Po zatrzymaniu mężczyzn w związku z kradzieżą zabytkowych obrazów, prokuratura postawiła im zarzuty, zaś w stosunku do Piotra N. wnioskowała o zastosowanie aresztu. Sąd nie zdecydował się go zastosować. Obaj mężczyźni objęci zostali dozorem policyjnym. Postanowili to wykorzystać.
– Pierwsze, co, to skierowali swoje kroki do mieszkania 91-latki. Koniecznie chcieli przepędzić prawną opiekunkę, która tam przychodziła i opiekowała się tą kobietą. To ona mówiła, że lodówka świeci pustkami, że kobieta nie ma, co jeść – mówi podkom. Robert Koniuszy. I dodaje: – Panowie robią wszystko, żeby pozbyć się prawnej opiekunki, ponieważ jest w tej chwili bardzo niewygodna. Natomiast my się boimy, że kobieta nie będzie miała właściwej opieki, że kontynuowane może być przestępstwo na niekorzyść 91-latki.
Nasi dziennikarze chcieli sprawdzić, czy 91-letnia pani Łucja jest bezpieczna, mimo starań nikt nie otwierał drzwi. W końcu z mieszkania wyszedł Piotr N., czyli mężczyzna, któremu kobita przepisała cały swój majątek. Pytany o kulisy tej sprawy zareagował z agresją. Wezwał też policję.
– Nic złego się nie dzieje – zapewnił jeden z funkcjonariuszy, który przyjechał na miejsce i wszedł do mieszkania pani Łucji.
Kolejna sprawa
Tymczasem z naszą redakcją skontaktowała się osoba, która twierdzi, że jej matka i siostra trzy lata temu o mało nie straciły mieszkania. Ponad 90-letnia matka kobiety już nie żyje, a mężczyzna miał żenić się z jej córką, która miała dziedziczyć mieszkanie po matce.
– Oglądałam Fakty w TVN-ie i padła tam informacja, że zakonnik Artur opuścił zakon i ożenił się z 91-letnią starszą panią. Uderzyło mnie imię Artur, ponieważ przewijało się bardzo często w wypowiedziach mojej siostry – opowiada pani Anna. I dodaje: - Ona opowiadała mi o relacjach Artura zakonnika, z jej sąsiadem, z panem Piotrem. A ich relacje były bardzo bliskie.
– Moja siostra z moją mamą mieszkały naprzeciwko pana Piotra – precyzuje kobieta.
92-letnia matka i 64-letnia siostra pani Anny mieszkały w ponad stumetrowym mieszkaniu. Trzy lata temu mężczyzna zaczął intensywnie odwiedzać swoje sąsiadki. Prawdopodobnie doprowadził do tego, że obie panie zerwały kontakty z najbliższą rodziną.
– Moja siostra przestała dzwonić. Dla mnie to był szok i wstrząs. W 2019 roku poprosiłam siostrę o spotkanie. Wtedy zapytałam ją, gdzie jest mama. Ujawniła, że mama jest w zakładzie opiekuńczym. A do zakładu opiekuńczego wyprowadził ją sąsiad Piotr. Wywiózł ją. Przyjechał po tym i kazał kupić obrączki i kazał zamówić ślub – opowiada pani Anna. I dodaje: - To był wstrząs dla siostry i ona mu odmówiła. Ona, po krótkim czasie, przekonała się, że on miał za cel przejąć mieszkanie.
Po tej rozmowie, chcieliśmy porozmawiać z Piotrem N.
– Uprzejmie proszę o nienagabywanie mnie – stwierdził.
Kilka dni temu Piotr N. został ponownie zatrzymany przez policję, po tym jak sąd uwzględnił zażalenie prokuratury na wcześniejszą odmowę zastosowania wobec niego aresztu.
– Pan Piotr N. ma zarzuty związane z oszustwem i kradzieżą na szkodę starszej kobiety. Podejmowane są też czynności wyjaśniające, czy czynności cywilne z udziałem pani pokrzywdzonej, były czynnościami ważnymi – mówi Marek Skrzetuski z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Ważność ślubu z 91-latką jest jednym z wątków analizowanych teraz przez prokuraturę.