Ponad godzinę trwało exposé Mateusza Morawieckiego. Przez kolejną odpowiadał on na pytania posłów, głównie ze swojej partii. W przeprowadzonym chwilę później głosowaniu jego rząd nie otrzymał wotum zaufania. Wieczorem Sejm misję utworzenia nowej Rady Ministrów powierzył Donaldowi Tuskowi.
- Witam w miejscu, w którym zazwyczaj dzieje się polityka. Dziś będzie się tu działa także historia - tymi słowami wczorajsze obrady rozpoczął marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
Tą historią było głosowanie nad wotum zaufania dla powołanego przed dwoma tygodniami rządu Mateusza Morawieckiego. Taką misję dotychczasowemu premierowi powierzył prezydent Andrzej Duda po tym, jak w wyborach 15 października największą liczbę głosów zdobyło Prawo i Sprawiedliwość. Już wtedy było jednak wiadomo, że ekipie rządzącej będzie trudno uzyskać parlamentarną większość. Na tę mogły liczyć Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga (Polskie Stronnictwo Ludowe i Polska 2050) oraz Nowa Lewica.
- Jestem pewien, że projekt, który zamierzam przedstawić musi wygrać i wygra. Może jeszcze nie dziś, nie w tej izbie, ale wygra – mówił w trakcie trwającego ponad godzinę exposé Mateusz Morawiecki. Wymieniał w nim sukcesy swojego rządu, wspominał też o planach, m.in. wprowadzeniu emerytur stażowych, ulg podatkowych dla firm zatrudniających określoną liczbę seniorów czy bonu rodzicielskiego, zapewniającego możliwość finansowania różnych metod leczenia niepłodności.
- Tylko Polska, w której zwyciężą fundamentalne wartości, będzie gotowa zmierzyć się z programem, który zaprezentowałem. Wierzę w Polskę – skwitował Morawiecki.
„Po prostu oświadczenie odchodzącego premiera”
Jak jego wystąpienie ocenili posłowie z województwa lubelskiego?
- Nie spodziewałem się tego, że pan premier wypadnie aż tak źle. Nie był w stanie pokazać żadnego entuzjazmu i wiary w to, że jego misja może przynieść powodzenie, co nas utwierdza tylko w przekonaniu, że ostatnie tygodnie były stracone dla Polski, bo nie mamy nowego, stabilnego rządu, który powstanie dopiero po exposé Donalda Tuska. Zadziwia też zmiana poglądów Mateusza Morawieckiego w niektórych sprawach. Nagle stał się feministą, mówi o postulatach lewicy. Widać, że robił wszystko, żeby pokazać zmianę swoich poglądów, ale w to nikt już nie jest w stanie uwierzyć, bo wiemy, jak wyglądało ostatnie osiem lat – komentował w rozmowie z Dziennikiem Michał Krawczyk z Koalicji Obywatelskiej.
- Trudno to nazwać exposé. Premier nie mówił o tym, co chciałby zrobić. Dzielił się swoimi przemyśleniami, odwoływał się do swoich „sukcesów”, które jasno i wyraźnie zostaną ocenione podczas głosowania. Bez entuzjazmu, bez przekonania. To było po prostu oświadczenie odchodzącego premiera – mówił nam Krzysztof Hetman z PSL.
Nasi rozmówcy z dotychczasowej opozycji zgodnie podkreślali, że nie wierzą w inny wynik głosowania, niż brak wotum zaufania dla rządu Morawieckiego. - Jest to niemożliwe. To było exposé pożegnalne. Szkoda, że ten czas jest dla Polski stracony, bo ten rząd po prostu upadnie – oceniał Jacek Czerniak z Nowej Lewicy.
Inaczej wystąpienie Morawieckiego oceniali posłowie prawicy.
- Premier pokazał, jaka była rzeczywistość podczas naszych rządów. Odczarował kreację medialną kreowaną przez opozycję, z jaką mierzyliśmy się przez cały czas. Liczby nie kłamią i nasz wzrost gospodarczy, polityka społeczna czy wzmocnienie polskiej armii pokazują, że te rządy zmierzały w dobrym kierunku – powiedział nam związany z Suwerenną Polską Jan Kanthak. Ale i on nie wierzył w powodzenie w głosowaniu nad wotum zaufania. - Szanse są bardzo nikłe, bo dzisiejsza większość sejmowa to koalicja spod „ośmiu gwiazd”, która łączy się tylko pod jednym hasłem: „j***ć PiS”. Ale kiedy przyjdzie im rządzić i podejmować często trudne decyzje, zaczną się zgrzyty i problemy w osiągnięciu konsensusu. My będziemy opozycją konstruktywną i merytoryczną, a nie tak krzykliwą, jaka była za naszych czasów - zapowiedział Kanthak.
190 : 266
Po exposé kolejnym etapem obrad była dyskusja. Zgłosiło się do niej ponad stu posłów, głównie z PiS. Glos zabrali także nieliczni przedstawiciele Konfederacji i Kukiz’15. Przez kolejną godzinę premier Morawiecki odpowiadał na zadane przez nich pytania.
W końcu przyszedł czas na głosowanie. I tu nie było niespodzianki. „Za” było 190 osób, 266 opowiedziało się „przeciw”. Nikt nie wstrzymał się od głosu. Rząd Morawieckiego nie otrzymał wotum zaufania.
- Inicjatywa wskazania premiera i Rady Ministrów przechodzi teraz w ręce Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej - zapowiedział marszałek Szymon Hołownia.
Wniosek 11 milionów
Po godzinnej przerwie również obyło się bez zaskoczenia. Na stanowisko premiera zaproponowano kandydaturę Donalda Tuska, pod którą podpisało się 248 posłów. – Ale to jest wniosek ponad 11 milionów Polek i Polaków, którzy 15 października wybrali prawdziwie dobrą zmianę – argumentował w imieniu wnioskodawców poseł Borys Budka (KO).
Po kolejnych wystąpieniach przedstawicieli klubów i kół poselskich przyszedł czas na drugie tego dnia głosowanie. Tusk otrzymał 248 głosów „za”, przy 201 „przeciw”, zostając nowym premierem.
- 15 października to był dzień wielkiej nadziei. Tym, którzy nam zaufali, dokonali historycznej zmiany, bardzo dziękuję – mówi nowowybrany szef rządu. Dziękując swojej rodzinie, przywołał historie swoich dziadków, nawiązując do przywoływanej przez polityków PiS narracji o „dziadku w Wehrmahcie”. Dziękował także dotychczas rządzącym. – Nikt tak bardzo się nie przyłożył, żeby Polacy każdego dnia widzieli z waszych mediów, co zgotowaliście Polkom i Polakom. To wam udało się obudzić ludzi – mówił Tusk.
- Wszystko razem naprawimy. Od jutra będziemy mogli naprawiać krzywdy, żeby wszyscy mogli bez wyjątku poczuć się jak w domu. Wasi wyborcy także. To mogę wam obiecać – zakończył, ponownie zwracając się do polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Swoje exposé szef nowej Rady Ministrów wygłosi we wtorek. Jeszcze tego samego dnia Sejm ma głosować nad wyrażeniem wotum zaufania dla jego ekipy.