Święta w Afganistanie nie mogą być takie, jak te w kraju. Żołnierze Polskich Sił Zadaniowych White Eagle (z ang. Biały Orzeł) każdego dnia ryzykują życie. Jednak nawet tutaj znalazło się miejsce na wypełnienie kilku świątecznych tradycji.
Po życzeniach dowódcy PKW gen. Sławomira Wojciechowskiego w bazie w Ghazni oraz dowódcy zgrupowania bojowego Bravo ppłk. Tomasza Biedziaka w bazie Warrior, był czas na osobiste spotkania żołnierzy z najbliższymi. Był śmiech, ale i łzy wzruszeń, chwilami słowa więzły w gardłach, bo święta to nie najłatwiejszy czas dla tych, którzy mają bliskich daleko.
Być może dlatego sobotnia msza rezurekcyjna w bazie w Ghazni przyciągnęła sporą grupę polskich i amerykańskich żołnierzy oraz pracowników cywilnych. Odbyła się ona późnym wieczorem, bo tylko wtedy wielu z nich mogło oderwać się od codziennych obowiązków. Zupełnie jak na podobnych mszach w kraju, odbyło się tu święcenie ognia i procesja wokół świątyni. Niezwykły był chrzest jednego z amerykańskich żołnierzy, który postanowił zostać chrześcijaninem właśnie tego dnia, a także wielkie zaangażowanie uczestników w prowadzenie mszy. Był śpiew, gra na gitarach i organach.
St. plut. Piotr Góral zdecydował się na grę na gitarze w kościele, gdyż dla niego jest to odskocznia od dnia codziennego, okazja, aby miło spędzić czas. Nie zabrakło również słów otuchy i życzeń szczęśliwego powrotu do domu od księdza pułkownika Jerzego Sucheckiego dla tych, "którzy wypełniają powołanie niesienia światełka pokoju”.
"Mamy troszeczkę domu na tej afgańskiej ziemi i to jest dziś najważniejsze” – podsumował chor. Aleksander Mikołajczyk, dowódca sekcji PRT (z ang. Provincial Reconstruction Team - zespół odbudowy prowincji), który przygotował jedną z najpiękniejszych święconek.
W niedzielny ranek żołnierze w polskich bazach zjedli uroczyste śniadanie. W Ghazni musiało się ono odbyć w trzech turach, gdyż tu stacjonuje przeważająca część polskiego kontyngentu. Największym uznaniem cieszył się świąteczny żurek przygotowany przez kucharzy kompanii logistycznej. Ale na stołach nie zabrakło też krokietów i barszczu czerwonego, polskich wędlin i makowca, który z rodzimych produktów został przygotowany na afgańskiej ziemi. Była to też dla zaczynającej swoją misję IX zmiany PKW Afganistan pierwsza okazja, aby spotkać się w swobodnej atmosferze i oderwać od codziennych zadań.
Chociaż święta Wielkanocne to szczególny czas, większość żołnierzy w Afganistanie nie mogła w te dni odpoczywać. Ppor. Piotr Sromala, dowódca 1. plutonu 2. kompani zgrupowania bojowego Alfa, wraz ze swoimi ludźmi, pełnił w te święta dyżur jako QRF ( z ang. quick reaction forces – siły szybkiego reagowania), a także patrolował rejon odpowiedzialności. Podobnie żołnierze z innych pododdziałów wykonywali swoje codzienne zadania, aby w innych zakątkach świata ich bliscy mogli spędzać święta bezpiecznie.