Liderów lubelskiej PO do spotkań z wyborcami przygotowywał bezpłatnie Andrzej D. To specjalista od marketingu politycznego, ale też człowiek oskarżony w 2006 roku m.in. o pranie brudnych pieniędzy i udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Jego proces do dziś nie ruszył.
W 2006 roku do Sądu Rejonowego w Warszawie-Śródmieściu trafił akt oskarżenia przeciwko marketingowcowi. – Został oskarżony o pranie brudnych pieniędzy, udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz wyłudzanie podatku VAT – wylicza Marta Zawada-Dybek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Dlaczego proces nie ruszył? Biuro rzecznika prasowego stołecznego Sądu Okręgowego prosi o pytania na piśmie.
Andrzej D. przeszkolił na początku lutego czołowych działaczy lubelskiej Platformy: wicewojewodę Henrykę Strojnowską, marszałka Krzysztofa Grabczuka, wicemarszałka Jacka Sobczaka, członka Zarządu Województwa Marka Flasińskiego oraz posła Stanisława Żmijana. Zdobytą wiedzę wykorzystują w trwającej właśnie akcji "Rozwój Obszarów Wiejskich”.
– Uczyliśmy się, jak występować publicznie, jak zachowywać się przed kamerą. Mamy sporo szkoleń i nie pamiętam, czy zajmował się nami właśnie ten pan – mówi Henryka Strojnowska.
– Szkolenie było bardzo pożyteczne. Ja nie znam tego pana – mówi Jacek Sobczak.
– To bardzo dobry fachowiec od marketingu politycznego i dlatego poprosiliśmy go o zrobienie szkolenia. Znaliśmy go tylko z tego kontekstu, natomiast o innych sprawach dotyczących jego działalności nie mieliśmy pojęcia. Jednak dopóki nie zapadł wyrok, jest niewinny – mówi Piotr Sawicki, współpracownik Janusza Palikota i szef PO w powiecie ziemskim lubelskim. Dwudniowe szkolenie było bezpłatne.
Andrzej D. stwierdza: Nie będę mówił o tym, co robię w swoim prywatnym czasie.
O oskarżeniu mówi: - Zarzuty są bezpodstawne. Prokuratura oskarżała mnie o oszustwa na szkodę należącej do mnie firmy. Tymczasem kontrola Skarbowa prowadzona przez UKS (przez 3 lata) nie znalazła żadnych uchybień w księgowości, ani dowodów nieprawidłowości. Ale to było bez znaczenia.
Dodaje: - W mojej ocenie "sprawa” była przydatna na potrzeby kampanii wyborczej roku 2005, aby móc atakować Platformę Obywatelską. Od 4 lat czekam na wyznaczenie pierwszego terminu rozprawy, abym mógł przedstawić dowody łamania prawa przez Prokuratora.
Janusz Palikot nie odpowiedział nam na pytanie, dlaczego PO wybrała szkoleniowca, który ma kłopoty z prawem. Marketingowiec doradzał Palikotowi na początku jego kariery politycznej.