Wkrótce ze starego Pekinu zniknie kilkadziesiąt domów wokół pochodzących z XIII wieku Wieży Dzwonu i Wieży Bębna na północnym krańcu głównej arterii miejskiej. Na miejscu tradycyjnych miejskich domostw ma według mieszkańców powstać kompleks turystyczny.
Zanika tradycyjny styl domostw i styl życia związany z tym typem kształtowania przestrzeni: dziedzińcem, miniogródkami i księżycowymi bramami - okrągłymi otworami w murach dzielących przestrzeń. Mur zapewnia prywatność, ale daje też możliwość wyboru - ludzie w hutongach mogą żyć tak blisko z sąsiadami, jak chcą lub separować się.
Projekt przebudowy dzielnicy Wieży Bębna ma częściowo na celu remont wymagających tego budynków - informują ogłoszenia zapowiadające wykwaterowanie mieszkańców.
Według prasy wyburzonych zostanie 130-500 domów.
Przymusowe wysiedlenia w Chinach wielokrotnie były u źródeł buntów. Ludność często oskarża władze lokalne o działanie na korzyść deweloperów i inwestorów i nielegalne bogacenie się kosztem wykwaterowanych.
"Od lat wiedzieliśmy, że to nadchodzi, ale teraz, kiedy rozklejono plakaty, nie mamy już nic do zrobienia, jak tylko sobie pójść - lamentuje Ma Yong, który prowadzi sklep z pamiątkami niedaleko domu. - Kiedy zobaczyłem te ogłoszenia, wpadłem w rozpacz". Sklep i dom zostaną wyburzone.
Mieszkańcy mogą negocjować wysokość odszkodowania z biurem wyburzeń i relokacji, które powołały władze. Za metr kwadratowy można uzyskać kwotę 40 tys. juanów (4900 euro).
Jednak "liczni ludzie sprzeciwiają się; 40 tys. juanów to nie dość, wystarczy popatrzeć na ceny mieszkań w Pekinie" - mówi kierownik kawiarni w pobliżu Wieży Bębna. Według niego ludzie domagają się 150 tys. juanów za metr kwadratowy (18 300 euro). Inni zadowalają się oferowaną kwotą.
"Wzięliśmy pieniądze" - wyjaśnia 51-letni Zhou Li, który w ten weekend szykuje się ze swymi rodzicami do przeprowadzki spod Bramy Dzwonu na przedmieścia.
Na pytania agencji AFP przedstawiciele biura odmówili odpowiedzi.
Likwidacja hutongów została zapoczątkowana w czasach Mao Zedonga. Jeszcze w 1949 roku było ich 7 tysięcy, a pod koniec lat 80. zostało tylko 3600. Do początków naszego wieku przetrwały 2 tysiące, a w grudniu 2005 roku doliczono się już tylko 60.