W środę w Tatrach kilka razy awaryjnie musiały lądować szybowce. Po słowackiej stronie zginął polski pilot maszyny, która rozbiła się o drzewo.
- Samoloty brały udział w zawodach w miejscowości Prewidze, potem mieli przylecieć do Nowego Targu, gdzie następnie mieli wylądować - mówił Peter Dzurilla, dziennikarz słowackiej telewizji TV JOJ.
Przyczyną kłopotów była zła pogoda. Jak tłumaczył Szczepan Gąsiennica-Mracielnik z aeroklubu w Nowym Targu, z powodu zachmurzenia nie było termicznego wznoszenia, co spowodowało, że szybowce zaczęły opadać.