Dr Dominik Szulc i dr Hubert Mącik są autorami broszury dotyczącej historii cmentarza parafialnego przy ul. Kościuszki w Kraśniku. W dniach 1 i 2 listopada folder będzie rozdawany osobom odwiedzającym tę nekropolię. Druk broszury, w nakładzie 2,8 tys. egzemplarzy został sfinansowany ze środków Lubelskiego Towarzystwa Genealogicznego i Starostwa Powiatowego w Kraśniku. Rozmowa z pochodzącym z Kraśnika historykiem dr Dominikiem Szulcem, z Instytutu Historii im. Tadeusza Manteuffla PAN, który współpracuje z Instytutem Pamięci Narodowej
• Z jakiego powodu akurat teraz ta inicjatywa została podjęta?
- 1 i 2 listopada najwięcej osób odwiedza cmentarze i to jest najlepsza okazja aby podjąć taką akcję. Pierwotnie pomysł dotyczył tylko i wyłącznie opracowania i druku folderu. Było to związane z tym, że Kraśnik ma deficyt wiedzy o swojej przeszłości. Nie ma dobrej książki o historii miasta. Teraz jest najlepsza okazja, aby opowiedzieć jaka jest historia tego XIX-wiecznego cmentarza, której mieszkańcy miasta tak naprawdę nie znajdą. 20 lat temu ukazała się jedna publikacja w lokalnej prasie o najstarszych nagrobkach i tyle. Nic o samej historii cmentarza. Aby to nadrobić musiałem wybrać się do archiwów, by przeprowadzić stosowną kwerendę.
• Co się podczas niej okazało?
- Odnalazłem kilka arcyciekawych dokumentów, o których powiadomiłem później IPN. Dokumenty te nie były wcześniej znane. Dotyczą pochówków z II wojny światowej i z okresu powojennego. Dokumenty te świadczą o tym, że w niektórych mogiłach nie są pochowane tylko te osoby, które są wspomniane na pomnikach nagrobnych. Wcale nie chodzi jednak o powtarzanie Łączki na Powązkach, ponieważ na żadnych „żołnierzy wyklętych” nie natrafiłem. Wiadomo, że dwaj tacy żołnierze spoczywają na tym cmentarzu, ale nie były to pochówki tajne. Żołnierze ci zostali pochowani przez swoich bliskich, w rodzinnych grobach.
• To o kogo wobec tego chodzi?
- Chodzi o osoby cywilne, które - jak sugerują dokumenty - zostały pochowane w mogiłach zbiorowych. Pierwsza to kwatera partyzantów GL-AL (od strony ul. Żytniej - przyp. aut.). Mamy potwierdzenie w dokumentach, że są tam szczątki GL-owów i AL-owców, ale są też dokumenty urzędowe, a nie plotki, że spoczywają tam też inne osoby: kilkudziesięciu cywili. Mogiła jest duża. Ma 70 m długości i jest trochę za długa jak dla kilkunastu partyzantów GL-AL, którzy zostali w tym miejscu pochowani. Druga mogiła to mogiła żołnierzy Armii Czerwonej. W tym przypadku historia jest dużo bardziej skomplikowana, ale też fascynująca. Miejsce to w czasie II wojny światowej było miejscem egzekucji. Żyje jeszcze jeden świadek, który widział egzekucję w tym miejscu, zaś o innych egzekucjach słyszał.
• Kto został rozstrzelany w tym miejscu?
- To było 7 albo 8 osób. Żydzi z dziećmi i jedna Polka, która ich ukrywała. Pochodziła ze Stróży lub ze Słodkowa. Staraliśmy się z Mariuszem Sawą z IPN-u zidentyfikować tę Polkę i dowiedzieć, kim ona była. Niestety jest to wyjątkowo trudne zadanie. Nie wiemy kim była i jak się nazywała. Z dokumentów zaś wiemy o innych egzekucjach w tym miejscu. Zidentyfikowana jest tylko jedna osoba. To był dziadek stryjeczny pana Andrzeja Maja, starosty kraśnickiego.
• Jest podejrzenie, że w mogile tej może być więcej szczątków ludzkich?
- Z relacji świadka wynika, że ludzie byli rozstrzeliwani nad dołami, do których po egzekucji ich ciała wpadały. W związku z tym było tam wiele pojedynczych i zbiorowych mogił. Wówczas to nie był jeszcze teren cmentarza, jedynie z nim sąsiadował. Po II wojnie światowej, kiedy cmentarz się rozrastał, ten teren do cmentarza został włączony. Mogiła żołnierzy Armii Czerwonej również powstała po wojnie. Pierwotnie była to kwatera czterokrotnie większa od obecnej. Składała się z 6 mogił zbiorowych, w każdej pochowano kogoś innego. Prawdopodobnie wszystkie te kości z dołów zrzucono w jedno miejsce i pochowano w jednej mogile jako cywili - o nieznanych nazwiskach i nieznanej narodowości.
• Co dalej z badaniami?
- Niezręcznie jest mi o tym mówić, jako tylko współpracownikowi w tej sprawie, myślę jednak, że coś mogę powiedzieć. W lubelskim IPN sprawa jest już zakończona. Oddział podjął decyzję co z tą sprawą zrobić i skierował ją do centrali IPN. Czekamy na odpowiedź Warszawy.
• Państwu zależy oczywiście na ekshumacjach?
- Przynajmniej mi bardzo zależy na ekshumacjach, żeby potwierdzić obecność w tym miejscu kości. Nie jest to bowiem pewne. Pamiętajmy: mogiła ta była czterokrotnie większa, niż jest obecnie. Poza tym po roku 1955 zaczęła być powoli zajmowana przez pochówki cywilne, pojedyncze.
W tym względzie może jest to sytuacja podobna do tej z Łączki na Powązkach. Nikt z nas nie chce jednak wchodzić w te pojedyncze pochówki. Chciałbym abyśmy sprawdzili wyłącznie mogiłę zbiorową - czerwonoarmistów. Wiemy, że poza cywilami zostały tam również złożone ciała 12 żołnierzy kampanii wrześniowej z różnych regionów Polski, którzy tutaj zginęli i zostali pochowani. Pięciu żołnierzy udało się już zidentyfikować.
• Wróćmy jeszcze raz do folderu. Na końcu broszury jest apel. Czego dotyczy?
- Wspólnie z IPN apelujemy do odwiedzających cmentarz o przekazywanie wszelkich informacji dotyczący tych wspomnianych kwater. Mamy nadzieję, że znajdą się jakieś zdjęcia. Że uda się dotrzeć do nowych informacji.