Rozmowa z Ryszardem Karamonem z Wólki Rudnickiej koło Kraśnika, hodowcą gołębi
W niedzielę w Końskowoli był Dzień Otwartych Drzwi w Lubelskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego. Jednym z wystawców był Ryszard Karamon, który reprezentował gospodarstwo gdzie uprawiane są rośliny i hodowane zwierzęta – perliczki, gęsi, kaczki, kury np. zielononóżki, króliki, papugi, kanarki i gołębie różnych ras.
• Ile zwierząt przywieźliście państwo do Końskowoli?
– Myślę, że ponad tysiąc sztuk. Na miejscu byliśmy już o 5 rano. Z Wólki to jakieś półtorej godziny jazdy samochodem. Przygotowania trwały całą noc. Pakowanie było. Zdrzemnąłem się między godz. 1.30 a 3 i w drogę. To nie pierwsza nasza podróż ze zwierzętami. Jeździmy na wystawy – do Proszowic czy też Buska Zdroju. Samochody są specjalnie przygotowane do takiej drogi. Wybiera się też porę nocną lub popołudniową.
• Jakich ras gołębie pan przywiózł?
– To np. orlik polski, karier, brodawczak, pawik czy też garłacz pomorski.
• Jakiej rasy gołębie powinien kupić ktoś, kto jeszcze nigdy ich nie miał? Co pan radzi?
– Należałoby kupić najpierw tańsze gołębie. Bo właściciel może je widzieć tylko raz – jak wyfruną. Ceny gołębi, które przywiozłem do Końskowoli zaczynają się od 15 złotych a kończą na 150 złotych za sztukę. Te najdroższe to gołębie rasy garłacz pomorski czy karier. Sprzedałem orlika polskiego, gołębie zamojskie i tiplery. Klienci kupujący gołębie biorą raczej młode ptaki, pojedyncze sztuki, bo jakiś im gołąb uciekł, zginął coś innego się stało. Kupują zarówno hodowcy jak też amatorzy, sympatycy tych zwierząt.
• Czy zwiedzający wystawę przychodzą też po radę?
– O gołębie mniej się pytają. Więcej jest zapytań o drób i o króliki, ale też papugi i kanarki. Na wystawie sektory ze zwierzętami są podzielone. Ja prezentuję gołębie, córka kanarki a syn drób ozdobny. Każdy stoi na swoim stanowisku. Przywieźliśmy ze sobą pudełka, gdyby ktoś zdecydował się na zakupy. Można u nas kupić też klatki.