13 grudnia 2011 roku rodzina z Ludmiłówki koło Kraśnika zapamięta na długo. W pożarze ich domu ranna została 81-letnia kobieta, jej syn i wnuczek. Bez dachu nad głową jest 14 osób.
– Zbliżało się południe. 17-letni syn zmieniając w kuchni butlę z gazem odkręcił zawór – mówi ze łzami w oczach Barbara Gąsiorowska, matka 11 dzieci w wieku od 6 do 19 lat. – Wtedy nastąpił wybuch. Dzięki Bogu, dwoje z pozostałych dzieci było w szkole, a ośmioro w bezpiecznym miejscu w domu. W kuchni, oprócz nastolatka, była jego 81-letnia babcia. Pani Barbara znajdowała się w pokoju obok. – Z mężem Andrzejem, który przybiegł z podwórka, ruszyliśmy na pomoc babci, bo to ona ucierpiała najbardziej – opowiada Gąsiorowska. – Wynieśliśmy ją przez okno. – Liczył się tylko czas, żeby jak najszybciej wynieść ją z płomieni. Nawet bólu nie czułem – opowiada Andrzej Gąsiorowski. On też został ranny: ma poparzoną twarz, uszy, ramiona i dłonie. Po opatrzeniu ran w szpitalu wypisał się na własne żądanie. Chciał jak najszybciej wracać do dzieci i żony. Gdy dom płonął, na pomoc Gąsiorowskim ruszyli sąsiedzi. Wezwali straż pożarną. – Moja siostra pomagała ratować starszą panią Gąsiorowską – mówi Ryszard Rębisz, sąsiad rodziny. – W Ludmiłówce wszyscy trzymamy się razem. Po tej strasznej tragedii będziemy im pomagać, bo nie można zostawić ich samych – deklaruje. Poparzona 81-latka jest pod opieką lekarzy we Wschodnim Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Łęcznej. Jest przytomna. – Ma poparzone ponad 40 proc. ciała – mówi Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Została przewieziona do szpitala w ciężkim stanie. Z kolei w kraśnickim szpitalu leży 17-latek, który nieszczęśliwie montował butlę. – Dotąd nie wyszedł z szoku – płacze jego matka. Dom należący do rodziny nie nadaje się do zamieszkania, jest wypalony. Gąsiorowscy utrzymują się z rolnictwa i sami nie dadzą rady go odbudować. Pogorzelcy znaleźli schronienie u rodziny. Pomoc zaoferowała gmina. – Zrobimy wszystko, co w naszej mocy – zapewnia wójt Dzierzkowic Jan Grzebuła, który był wczoraj na miejscu. – Pomożemy w załatwieniu wszystkich urzędowych spraw przy odbudowie domu. Zaoferowaliśmy też lokal zastępczy. W najbliższą niedzielę będą w kościele zbierane pieniądze do puszek. Datki trafią do poszkodowanej rodziny. Z pomocą przyszli też nauczyciele. – W naszej szkole uczy się sześcioro dzieci państwa Gąsiorowskich – mówi Małgorzata Aleksandrowicz, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Ludmiłówce. – Dzieci są zadbane. Dobrze się uczą. Postaramy się, by miały przybory szkolne i książki, które straciły w pożarze. Rodzina dostanie również żywność i ubrania zebrane podczas akcji Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę. – Już szykujemy dla nich paczkę – zapewnia Ewa Dados, animatorka akcji, dziennikarka Radia Lublin. Sprawę eksplozji w Ludmiłówce bada policja. – Zostali ranni ludzie, dlatego musimy ustalić, czy 17-latek nie spowodował zagrożenia dla zdrowia i życia – mówi Elżbieta Stanisławek z policji w Kraśniku.
JAK POMÓC?
Stowarzyszenie "Wokół Dzierzkowic”, współpracujące z gminą utworzyło specjalne konto w Banku Spółdzielczym w Dzierzkowicach, na które można przekazywać środki finansowe poszkodowanym w wyniku pożaru. Numer rachunku bankowego: 92 8717 1019 2004 4001 1111 0002