150 śmiałków zjechało w weekend do Batorza. Rywalizowali w Ekstremalnej Imprezie na Orientację Skorpion 2009. Do pokonania mieli dwie arcytrudne trasy: 50- i 100-kilometrową.
Skorpion odbył się na terenie Lubelszczyzny już po raz ósmy. To impreza promująca biegi na orientację. Uczestnicy poruszają się z mapą i kompasem w rękach. Mają zaznaczone na mapie punkty kontrolne, które muszą odnaleźć w terenie.
W tym roku śmiałkowie wyruszyli z Batorza. Trasa wiodła zarówno polami, jak i wąwozami, jarami czy lasami. Na dłuższą trasę zawodnicy wyruszyli w piątek wieczorem, szli głównie nocą.
Na krótszej trasie na uczestników czekały dwa zadania specjalne: strzelanie do balonów z wiatrówki i przejście po trzech linach zawieszonych kilkadziesiąt metrów nad wąwozem.
Miłośnicy biegów na orientację mówią o sobie "orientaliści”. W zawodach biorą udział z wielu powodów.
- Zacząłem jeszcze w szkole średniej i tak już od kilkunastu lat. Nie lubię gnuśnieć w domu. Człowiek idzie, udowadnia coś sobie, walczy z własnymi słabościami, lękiem, bólem - tłumaczy Artur Milanowski ze Świdnika.
- Jedni startują dla zrobienia wyniku, tak jak dzisiejszy zwycięzca, który potrzebował tylko dziesięciu godzin na przejście dłuższej trasy. Drudzy robią to dla pokonania własnych słabości. A ja to po prostu lubię - podkreśla Jakub z Warszawy.
Przeważnie jest tak, że ostatni na mecie zawodnik ma czas dwa razy dłuższy od zwycięzcy. Jednak po ukończeniu trasy na mecie radość wszystkich jest taka sama. Wspólne rozmowy, wymiana doświadczeń wrażeń z trasy i odsypianie zarwanej nocy.