(fot. Magdalena Czelej)
Przygotowania do kosztownej inwestycji trwały latami. W końcu udało się uzyskać wszelkie potrzebne zgody i unijne dofinansowanie. W XVI-wiecznym Dworku Modrzewiowym ma powstać pensjonat i restauracja. Te plany torpeduje ksiądz z pobliskiego kościoła. – To dla nas dramat – załamują ręce inwestorzy. – Włożyliśmy w to wiele serca i pieniędzy
Drewniany Dworek Modrzewiowy przy ul. Narutowicza w Kraśniku od 1996 r. należy do rodziny Czelejów. W 2006 r. chcieli przekazać go nieodpłatnie miastu lub Muzeum Wsi Lubelskiej. Nikt jednak nie był taką darowizną zainteresowany. Zabytek powoli popadał w ruinę, aż w końcu zapadła decyzja o otworzeniu w tym miejscu restauracji i pensjonatu.
Prace projektowe zajęły cztery lata. Pozwolenie na przebudowę wydane zostało w 2013 r. Z rozpoczęciem prac właściciele czekali aż dostaną unijne dofinansowanie. Ponieważ budynek niszczał w 2015 r. konserwator zabytków nakazał jego rozebranie i odtworzenie.
– Zgodnie z decyzją konserwatora zabezpieczyliśmy materiały i rozpoczęliśmy odbudowę dworku. W tej chwili budynek jest już przykryty dachem, wstawione są okna. Jedna z ekip prowadzi prace w środku, druga miała lada moment ruszyć z elewacją zewnętrzną – opowiada Magdalena Czelej, właścicielka nieruchomości. – Nie wiemy jednak, czy te prace ruszą, bo ksiądz rektor wystąpił o cofnięcie pozwolenia na budowę.
Kościół św. Ducha sąsiaduje z Dworkiem Modrzewiowym przez drogę. W linii prostej do kościoła jest ok. 50 m. Bliżej stoi plebania.
– Kiedy stawialiśmy rusztowania ksiądz robił zdjęcia dokumentując, że nie mogła przejechać śmieciarka – opowiada Czelej. – W tej chwili odległość między dworkiem, a plebanią jest dokładnie taka sama jak była przez dziesiątki lat. Nie zmniejszyliśmy jej nawet o centymetr. Ksiądz uważa jednak, że droga jest zbyt wąska i chce nas zmusić do rozbiórki postawionego już budynku. Zainwestowaliśmy w to miejsce dużo serca i pieniędzy. Jest nam bardzo przykro, że ksiądz torpeduje nasze zamierzenia.
Wniosek parafii u wojewody
Ksiądz na ten temat rozmawiać nie chce. – Przekazałem sprawę do prawnika i to on będzie podejmował działania administracyjne z tym związane – ucina.
Bardziej rozmowni są urzędnicy ze Starostwa Powiatowego w Kraśniku. – Za naszym pośrednictwem do wojewody lubelskiego wpłynął wniosek parafii p.w. WNMP w Kraśniku w sprawie stwierdzenia nieważności decyzji o udzieleniu pozwolenia na budowę i wstrzymania wykonania tej decyzji – przyznaje Daniel Niedziałek, rzecznik prasowy Starostwa.
Jak tłumaczy, spór między inwestorem i parafią dotyczy niezgodnych ze stanem faktycznym zapisów w projekcie budowlanym. Ksiądz uważa, że droga oddzielająca budynki jest w rzeczywistości węższa niż odnotowano to w złożonej w urzędzie dokumentacji (3 metry). To, która strona ma rację, rozstrzygnie wojewoda.
"Stoi w tym samym miejscu"
Parafia, jako sąsiad, inwestycji była w 2013 r. informowana o zamierzonych pracach. Nie miała wtedy żadnych zastrzeżeń. Te pojawiły się dopiero teraz.
– Poprzedniemu księdzu budowa nie przeszkadzała, ale ksiądz się zmienił i nowy rektor poszedł z dworkiem na wojnę – komentuje jedna z mieszkanek Kraśnika. – Nikt nie wie, czy ma rację, czy nie, bo nikt z parafian drogi nie mierzył. Wiemy tylko, że odbudowany dworek stoi dokładnie w tym miejscu, w którym stał. Nowi właściciele nic nie zmienili. Księdzu chyba nie przeszkadza sam budynek, tylko to, że ma być w nim restauracja. Pewnie nie chce głośnych zabaw przy plebani.