ROZMOWA z Krzysztofem Krauze, trenerem hokeistów LHT Lublin
- Czwarty raz z rzędu zdobyliście mistrzostwo II ligi grupy północno-wschodniej. Jak może pan podsumować zakończone już rozgrywki?
Cieszy nas to, że po raz kolejny zostaliśmy mistrzami. Natomiast martwi trochę fakt, że nie udało nam się wystąpić w barażach o I ligę. To byłoby uwieńczenie tego sezonu i zobaczenie, w którym miejscu jesteśmy w tej chwili, czy zrobiliśmy jakiś krok do przodu, czy dalej stoimy w miejscu.
- Czy rywalizacja w waszej grupie w II lidze jest z roku na rok większa, czy zdobywacie puchary siłą rozpędu?
Trzonem drużyny jest kilku zawodników, którzy ciągną grę zespołu. Widać to chociażby po punktacji kanadyjskiej, czy klasyfikacji bramkowej – wygrywają nawet w tych zestawieniach. Są trzy wiodące zespoły: oprócz opartej na swoich wychowankach Husarii Białystok, jest Gauja Wilno – młoda i silna drużyna – oraz Legion Warszawa, z którym graliśmy w ostatnich meczach i doznaliśmy goryczy porażki.
Staramy się pozyskiwać zawodników z zewnątrz. Niestety, samo tylko ściągnięcie hokeistów do grania jest dla mnie nie do końca w porządku, bo zabiera się tak miejsce chłopakom, którzy zostawiają podczas treningów serce na lodzie. Myśląc o czymś więcej, musimy jednak szukać graczy z zewnątrz, ponieważ nasza młodzież dopiero rośnie. Chłopcy mają po 13-14 lat i za cztery lata powinniśmy ich powoli wprowadzać do drużyny.
Jak będzie wyglądała sama liga, to jeszcze nie wiem. Dostałem informację, że prawdopodobnie nasza grupa północno-wschodnia zostanie połączona z grupą północną. Jest to fajne pod kątem sportowym, bo będziemy grali z lepszymi przeciwnikami. Niestety, są to też dalekie wyjazdy, na przykład do Gdańska, czy do Bydgoszczy, a to są dla nas dodatkowe koszty.
- Dużym plusem jest dla was to, że macie kilka grup młodzieżowych, które w przyszłości będziecie chcieli wprowadzić do ligowego hokeja…
O to nam chodzi, zaczynając od nauki jazdy, poprzez mini-hokeja i grupy żaka starszego i młodszego. Nasza drużyna żaków miała już okazję grać dwa lata temu w Polskiej Lidze Hokeja w grupie małopolskiej. Grali z chłopcami, którzy trenują nawet od 10 lat, ale w niektórych meczach, jak z Dębicą, walczyli jak równy z równym. Z kolei grupa mini-hokeja startuje w takich turniejach jak Czerkawski Cup. Po raz drugi udało nam się uczestniczyć w programie „Zima w mieście” organizowanym przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Podobny projekt tworzy też nasze miasto. W jednych zajęciach mogło uczestniczyć 60 dzieci, a odzew był bardzo duży – dziennie mieliśmy po 100-150 telefonów. Cieszy to, że nawet jak nie ma lodowiska od miesiąca, to my z częścią tych dzieci trenujemy na rolkach.
- Nie przystąpiliście do baraży o I ligę. Skąd taka decyzja?
Jest w nas trochę goryczy, bo chcieliśmy w tym uczestniczyć. Pierwsza opcja była taka, że baraż miał być rozegrany w Lublinie. Niestety, wszystko zaraz na początku już pękło, kiedy PZHL dostał informację, że lodowisko jest otwarte tylko do 18 marca. Była też opcja, żeby uczestniczyć w barażach w Łodzi. Pojawił się problem, bo przez organizatora musielibyśmy ponieść dodatkowe koszty. Do tego jeszcze wyjazd, pobyt. Najgorszy problem to to, że część naszej drużyny to amatorzy, którzy w tym samym czasie mieli Mistrzostwa Polski Amatorów Dywizji 3. w Cieszynie. Po tym sezonie usiądziemy i podsumujemy go, żeby stworzyć priorytety dla naszego klubu.