To chyba pierwsza restauracja w Lublinie sygnowana nazwiskiem właścicieli, którzy starają się, żeby w rodzinnej atmosferze można było zjeść dobrze i zapłacić rozsądny rachunek. A ceny są rewelacyjne. Schabowy z kapustą za 11 zł, karczek w tej samej cenie, pierś z kurczaka 10 zł.
Na dobry początek zamówiliśmy "Śledzia w oleju” za 6 zł i "Camembert z żurawiną na sałatach” za 8 zł. Już na pierwszy rzut oka widać, że potrawy są bardzo świeże. Śledź z łagodną cebulą i pysznym olejem był super. Camembert okryty zbyt grubą panierką spoczywał na łożu z soczystych, zielonych sałat i plastrów pachnącej pomarańczy. Brawo.
Zamówiliśmy "Żurek z jajkiem i kiełbasą” za 4 zł oraz "Zupę z królika” za 6 zł. O ile żurek był zdecydowanie za słony, to zupa z królika podana jako zupa dnia, była fantastyczna. Delikatne mięso, świeże warzywa, domowe kluseczki – we wspomnieniach wrócił do mnie smak rodzinnej Galicji. Brawo, brawo.
Na drugie M. zamówiła sobie "Naleśnik Kowalskiego” (słodka polędwiczka wieprzowa ukryta w naleśniku, zapieczonym pod serową kołderką, z aksamitnym borowikowym sosem) za 25 zł. Ja "Golonkę marynowaną i pieczoną w piwie” za 18 zł. Chrzan z musztardą wymieniłem na zasmażaną kapustę i zaczęło się oczekiwanie. Kiedy kelnerka wniosła golonkę i postawiła na stoliku oniemiałem z wrażenia. W golonce wiadomo: najlepsza jest chrupiąca skórka. Z golonki od Kowalskich sterczała sierść. Jej obfitość zaskoczyła nawet kelnerkę. Państwo Kowalscy powinni natychmiast wysłać szefa kuchni na kurs do zakładu fryzjerskiego. Szkoda słów. A co ze smakiem? Kiedy udało się rozciąć skórę ogromnej zresztą golonki i spróbować mięsa, okazało się że jest soczyste, doskonale zamarynowane, pachnące. I co z tego, skoro w gardle, co rusz stawało wspomnienie ostrej sierści. Z rozpaczy zamówiłem piwo ryżowe i pszeniczne (po 7 zł); żeby znieczulić wspomnienia.
Naleśnik Kowalskiego podano na żeliwnej patelni. W środku kryła się doskonale przyrządzona polędwiczka, podzielona na cztery porcje. Na języku czuliśmy aromat miodu, świeżo mielony pieprz i nuty ziołowe. Ciasto było bardzo dobre, ale jeszcze lepsze były borowiki w śmietanowym sosie. Kucharzom należą się wyrazy uznania.
Na deser M. zamówiła "Delikatny serniczek z rodzynkami” za 8 zł. A ja nabrałem ochoty na skosztowanie pierogów, na które do Kowalskich jeździ bardzo dużo klientów. Za 10 zł dostałem mix smaków. Ruskie były "jak u mamy”, ze szpinakiem tylko dobre, z mięsem bardzo dobre – a z kapustą i grzybami – celujące. Delikatne, cieniutkie ciasto i świeżutkie farsze plus duże skwarki z wędzonego boczku – to muszę powtórzyć. I to nieraz.
Nasza ocena? Zapłaciliśmy 108 zł. Cztery gwiazdki za świeże, pyszne jedzenie – polecamy, bo warto tam jadać i warto zaprosić przyjaciół.
Nasza ocena: Cztery gwiazdki (na pięć).
Gospoda u Kowalskich w Lublinie
Czynne od 9 do 22
Można płacić kartą
Zobacz więcej naszych recenzji: Przewodnik po restauracjach Lubelszczyzny