Z nami zrobisz pyszne obwarzanki. Bez polepszaczy!
W 1942 roku Żydzi zniknęli z Lublina. Pokaźne miasto odjechało w niebyt. Razem ze smakiem kiszonych w kapuście jabłek, makagigi, farfli, cebularzy i bajgli.
– Dla mnie największym rarytasem były bajgle. Takie śmieszne obwarzanki sprzedawane przez Żydówki. To była tajemnica tych piekarzy – one były stale chrupiące, wspaniałe w smaku, cały dzień dostarczane w niewielkich ilościach. Były bajgle zwykłe i bajgle jajeczne. Zwykły kosztował 3 grosze, jajeczny – 5 groszy – czytamy we wspomnieniach, pracowicie gromadzonych w Ośrodku Brama Grodzka Teatr NN.
Postanowiliśmy z Magdą Fijałkowską z Radia Lublin tamten smak przypomnieć. I zrobić bajgle. Za poligon doświadczalny posłużyła nam piekarnia Tadeusza Pęzioła w Lublinie. Niżej podajemy składniki do domowego wyrobu. W piekarni było ich więcej.
Najpierw składniki
Dodatkowo:
1 łyżka słodu jęczmiennego lub cukru, 1 żółtko ubite z 1 łyżką wody, mak, kminek i sezam do posypania.
Wykonanie
Tadeusz Pęzioł, który według Roberta Makłowicza piecze najlepszy chleb na Lubelszczyźnie i jeszcze do tego pyszne gryczaki – pokazał jak się robi zaczyn. Magda rozpuściła drożdże w połowie szklanki wody i dodała 4 łyżki mąki. Taki zaczyn powinien w domowych warunkach odpoczywać 20 minut, aż drożdże zaczną pracować.
Do reszty mąki wlaliśmy zaczyn, dołożyliśmy resztę składników wraz z resztą wody.
Zaczęło się wyrabianie ciasta. Tadeusz Pęzioł zaczął, pokazując jak robiła to jego matka.
Cała procedura trwała co najmniej 20 minut.
Po wyrobieniu ciasto na bajgle ma mieć konsystencję sprężystej miękkiej kuli.
Robią się bajgle
Z bajglami robi się zupełnie inaczej.
Najpierw podzieliliśmy ciasto na cztery porcje.
Z każdej uformowaliśmy wałek.
Każdy wałek został pocięty na części.
Z każdej części ręcznie formowaliśmy okrągłe bułeczki.
I teraz jak w starych żydowskich domach. Na raz robi się kciukiem dziurkę w bułce. Na dwa zatyka bułkę na wskazujący palec. Na trzy kręci bułką dookoła.
I robią się bajgle.
Po wyrobieniu bajgle powędrowały na stół podsypany mąką i zostały nakryte płótnem.
Kiedy się napuszyły, powędrowały do wrzącej wody. I zostały poddane procesowi obwarzenia. Czyli obgotowania. 2 minuty z jednej strony, pół minuty z drugiej.
Na łopatę i do pieca
Bajgle poszły na 20 minut do pieca.
Zaglądaliśmy przez szybę łakomie.
Po 15 minutach bajgle zaczęły się złocić.
W dwudziestej wyszły na łopacie z pieca.
Po piekarni rozszedł się zapach, który zaskoczył pracujących tam ludzi.
Spróbowałem.
Najpierw kminek, potem chrupiąca skórka i delikatne ciasto w środku.
Niech się obwarzanki schowają ze wstydu.
Konkurs, konkurs
Szukamy przepisu na czulent. Na was czekają książki Makłowicza.
mail: sulisz@dziennikwschodni.pl