W wieku 80 lat zdobył tytuł magistra! Ryszard Koźmian z Łęcznej, emerytowany inżynier z Bogdanki, skończył właśnie Politechnikę Świętokrzyską w Kielcach.
Droga do tytułu magistra była kręta. Po szkole pan Ryszard pracował w Pruszkowie, potem w wielu miastach Polski. Był elektromonterem, głównym energetykiem, wreszcie sztygarem w kopalni siarki.
– Wtedy ukazał się przepis, że jak chcesz dalej pracować, musisz mieć dyplom inżyniera – mówi Koźmian.
Dlatego w 1973 roku, jako czterdziestolatek, zaczął studia na Politechnice Świętokrzyskiej. Skończył je w 1978 roku. –Panie, masz pan 45 lat, po cholerę robił pan ten dyplom? – zapytała Koźmiana pani z dziekanatu.
Po zdobyciu tytułu inżyniera podjął pracę w kopalni "Bogdanka”. Zamieszkał w Łęcznej. – Dwadzieścia lat przepracowałem pod ziemią jako nadsztygar do spraw elektrycznych i energetycznych – opowiada. W "Bogdance” zapracował na emeryturę górniczą.
– Zacząłem dorabiać do emerytury, zrobiłem "podyplomówkę” na Politechnice Warszawskiej. Potrzebne były mi te studia, bo robiłem audyty efektowności energetycznej – mówi.
Pomylił się. W 2009 roku pojawił się przepis, że świadectwa energetyczne mogą wydawać osoby, które ukończyły wyższe studia magisterskie. Tytułu magistra brakowało Koźmianowi. Wrócił na Politechniką Świętokrzyską.
– Ale los spłatał mi figla. Kiedy byłem na ostatnim semestrze zmieniły się przepisy i magister jest już niepotrzebny – mówi absolwent.
W wieku 80 lat, po 61 latach pracy ma już wszystkie uprawnienia. – Namawiam teraz pana Ryszarda do zrobienia doktoratu. Nie powinien mieć z tym problemu – uważa rektor Adamczak.
Co na to pan Ryszard? – Ojej! – odpowiada.