A ch… mi możecie zrobić – rzucił do policjantów 52-letni Marek K. złapany na jeździe po alkoholu. A jednak mu zrobili. Po nocy spędzonej w komendzie w Łęcznej, mężczyzna trafił do aresztu na 2 miesiące. To pierwszy taki przypadek w naszym województwie.
52-latek jest dobrze znany policji w Łęcznej. W miniony piątek, w Dratowie, policjanci po raz piąty w tym roku zatrzymali go na jeździe po pijanemu i bez uprawnień. Badanie wykazało ponad 0,9 promila alkoholu w organizmie.
Pierwszy raz Marek K., mieszkaniec gminy Spiczyn, wpadł 27 lutego w Zezulinie. Miał wówczas 1,2 promila alkoholu. W kwietniu wpadł w Kijanach – 1,4 promila. Następnie dwukrotnie został zatrzymany w maju – raz miał 1,2, następnym 0,5 promila.
– Miarka się przebrała w miniony piątek – mówi Magdalena Myśliwiec, rzecznik prasowy policji w Łęcznej.
Marek K. podczas kontroli drogowej czuł się bezkarny. Całą sytuację skwitował krótko, mówiąc do policjantów: "A ch… mi możecie zrobić”. Tym razem był w błędzie.
Następnego dnia, w sobotę, policjanci doprowadzili go do Prokuratury Rejonowej w Lublinie. Sąd tym razem nie patyczkował się z delikwentem – na wniosek prokuratora zastosował wobec Marka K. areszt tymczasowy na dwa miesiące.
– Brawo dla sądu – nie kryje zadowolenia Grzegorz Gorczyca, prezes Automobilklubu Chełmskiego. – Jeżeli taki człowiek ma problem z alkoholem, to musi w samotności przemyśleć swoje zachowanie. Szkoda tylko że to na koszt podatnika. Taka patologia wymaga stanowczej reakcji.
– Teraz prawdopodobnie wszystkie przewinienia Marka K. zostaną przez sąd rozpatrzone łącznie – przewiduje Magdalena Myśliwiec. Za kierowanie w stanie nietrzeźwym grozi kara więzienia do lat 2.