Ponad 3 hektary lasów spłonęło w poniedziałek w okolicy jeziora Piaseczno. Swój dom straciły małe ptaki i zwierzęta. – Strażacy opowiadali mi, że widzieli płonącą sarnę, która próbowała uratować swoje życie. Niestety, zwierzę nie przeżyło – mówi Andrzej Chabros, wójt gminy Ludwin.
Do największego pożaru doszło w poniedziałek w okolicach godz. 12.30.
- W gaszeniu pożaru brało udział 13 zastępów straży pożarnej z powiatu łęczyńskiego. Łącznie pracowało 71 ratowników przez 4,5 godziny – mówi mł. bryg. Robert Gruszecki z Komendy Powiatowej PSP w Łęcznej. - W to samo miejsce jednostki jeździły jeszcze w godzinach wieczornych. Dostaliśmy informację, że tli się jeszcze ogień, który trzeba było dogasić – dodaje.
Spaleniu uległy około 3 hektary poszycia leśnego, uschniętego drzewostanu oraz trzcin. Jak mówi wójt gminy Ludwin Andrzej Chabros, tereny te nie były przeznaczone do użytkowania rolniczego. Były to tereny bagniste, które z powodu suszy były bardziej narażone na podpalenie. Obszar, który spłonął, znajdował się w bezpośrednim sąsiedztwie z jeziorem Piaseczno, lasami państwowymi oraz domkami wypoczynkowymi.
- Na szczęście w ostatniej chwili udało się zatrzymać ogień. Zadymione zostały szopki na drzewo oraz przyczepy kempingowe. – dodaje wójt.
Na ten moment przyczyna pożaru nie została ustalona. Rzecznik łęczyńskiej straży pożarnej zapewnia, że policja będzie prowadziła swoje czynności.
Wójt Andrzej Chabros jest przekonany, że było to podpalenie.
- Jesteśmy pewni, że ktoś wzniecił pożar. Nie wiadomo jednak, czy byli to mieszkańcy gminy czy turyści. W mojej ocenie nie ma mowy o przypadkowym zaprószeniu ognia – zapewnia wójt.
W tym momencie trwa szacowanie strat.
- Trudno ocenić straty materialne. Bardziej trzeba myśleć o dużej stracie dla przyrody. Spaliły się drzewa, roślinność, żeremia bobrowe. Swój dom straciły zwierzęta i ptaki – opowiada wójt gminy Ludwin.
Z relacji strażaków wiadomo, że spłonęły m.in. jeże czy sarny.
- Słyszałem o jeżu piszczącym, który został ugaszony przez strażaków. Czy zwierzę przeżyło? Na ten moment nie wiem. Płonęła również sarna, która chcąc przeżyć biegła w wysokiej trzciny, przez co sama roznosiła ogień – relacjonuje Chabros.
Jak informuje Izabela Zięba z łęczyńskiej policji, za wypalanie traw Kodeks wykroczeń przewiduje karę grzywny w wysokości nawet do 5000 zł. Z Kodeksu karnego wynika, że wypalanie traw, które skończy się pożarem okolicznych zabudowań, który zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.