(fot. SP ZOZ Łęczna)
W piątek, 5 października, w Jaszczowie, powiat łęczyński, z pompą ruszy nowiutki zakład opiekuńczo-leczniczy. Po starym szpitalu pozostały już tylko wspomnienia, które były głównym tematem rozmów podczas spotkania byłych pracowników tej lecznicy.
Na kilka dni przed otwarciem ZOL, w miniony weekend, załoga byłego szpitala w Jaszczowie spotkała na „zjeździe klasowym”. Były uściski, okrzyki radości, jak na rodzinnym spotkaniu.
– To tu, w tej rodzinie zawierały się małżeństwa, potem rodziły dzieci, tu pracowaliśmy i leczyliśmy mieszkańców okolicznych gmin. Tu był dobry czas. Jestem przekonany, że wszyscy mamy stąd fajne wspomnienia – mówił dr Krzysztof Bojarski, który właśnie w Jaszczowie zaczynał swoją drogę lekarza. Dziś jest dyrektorem szpitala w Łęcznej.
Ekipa byłego szpitala w Jaszczowie to trzon lecznicy w Łęcznej. Innych los pokierował w nowe miejsca.
– Przyjechałem razem żoną z Chełma, która też jest lekarzem, bo w Łęcznej zaproponowali nam mieszkanie. Od 1986 roku pracowałem w Jaszczowie, ale nigdy nie żałowałem, że zostałem. Tu była fajna grupa, atmosfera i całkiem niezły sprzęt. Dzięki wsparciu kopalni mieliśmy np. blok operacyjny, tor wizyjny ramię C, a niewiele szpitali dysponowało wtedy takim sprzętem. W Jaszczowie operowaliśmy nie raz naprawdę trudne przypadki. A jak robiło się ciepło i otwierało się okna, to pachniało wiosną, a nie wiejskim szpitalem – mówi Eugeniusz Maksymiuk, lekarz ortopeda do dziś pracujący w Łęcznej.
W latach 70. w szpitalnej aptece pracę rozpoczęła Stanisława Olejnik. Pamięta ręcznie robione medykamenty, mikstury i czopki. – Leki robiłyśmy z gotowych proszków, wsypując odmierzone porcje do skrobiowych pojemników – opowiadała pani Stanisława. – Maści były ucierane w moździerzach, a składniki trzeba było dodawać w odpowiednim czasie, żeby się nie zważyły.
Uczestnikiem spotkania był także dyrektor jaszczowskiej placówki w latach 1964-1980 Władysław Danelczyk, lekarz ginekolog. – Zawsze miałem marzenie, żeby odbudować stary szpital, więc cieszy mnie to, co tu widzę – powiedział doktor Danelczyk. – No i wróciły wspomnienia. Zwiedziłem piętro budynku, bo mieszkałem tu kiedyś z rodziną. Tam, gdzie jest dziś kaplica, była sypialnia moich synów, a oni za grzeczni nie byli... – żartował doktor Danelczyk.
Krzysztof Bojarski podczas spotkania nawiązał do historii szpitala w Jaszczowie. Wcześniej była to karczma, której ślad widniej na austriackiej mapie z XVIII wieku, ale historia szpitalnictwa w Jaszczowie rozpoczęła się trochę później. Po odzyskaniu niepodległości, w 1919 roku władze powiatu zdecydowały, że tu właśnie będzie szpital.
I tak było przez 90 lat, do 2009 roku. Potem budynek opustoszał i próbowano go sprzedać. – Pomysł domu opieki pojawiał się w 2013 roku, ale projekt nie uzyskał wtedy dofinansowania. Temat jednak powrócił kilka lat później, w czasie rozmowy z panem starostą Krzysztofem Niewiadomskim, a jej efekt widzimy dzisiaj – powiedział dyrektor Krzysztof Bojarski.
O historii tego miejsca opowiada książka pt. „Jaszczów. Szpital w karczmie”, wydana w tym roku przez SPZOZ w Łęcznej.