Lider pokonany po raz pierwszy od… 20 sierpnia. W piątek Janowianka musiała uznać wyższość Lewartu, z którym przegrała 0:3. Drużyna Ireneusza Zarczuka nadal zajmuje jednak pierwsze miejsce w tabeli z „oczkiem” przewagi nad rywalem z Lubartowa.
To był drugi mecz w tym sezonie, w którym zespół z Janowa Lubelskiego stracił więcej niż dwa gole. I drugi raz to właśnie Lewart zaaplikował beniaminkowi trzy bramki. Z kolei po raz pierwszy w obecnych rozgrywkach Janowianka ani razu nie wpisała się na listę strzelców.
To był udany wieczór dla gospodarzy, ale lepiej mogli go rozpocząć piłkarze Janowianki. Po zbyt krótkim podaniu jednego z obrońców, w dobrej sytuacji znalazł się Sebastian Sprawka. Minimalnie jednak spudłował. Później była jeszcze zmarnowana szansa gości po strzale z rzutu wolnego, który trafił w mur. A w kolejnych fragmentach zdecydowanie groźniejszy był już Lewart.
W 24 minucie przyjezdnych uratował jeszcze kapitan Tomasz Sadowski, który wślizgiem zablokował groźne uderzenie rywali. 180 sekund później Jan Sobczuk musiał sięgnąć do siatki. Z rzutu wolnego, z lewego skrzydła dośrodkował Bartłomiej Wolski, a głową piłkę do siatki skierował Paweł Myśliwiecki.
>>>> Zobaczcie bramki i najciekawsze akcje meczu
Jeszcze przed przerwą ekipa z Lubartowa podwoiła prowadzenie. Tym razem po akcji prawym skrzydłem świetnie zachowali się: Aleks Aftyka, który złamał akcję do środka i zagrał między obrońców oraz Łukasz Najda. Ten drugi ładnie „zgasił” piłkę i zakończył wszystko celnym strzałem do siatki. Janowianka dostała dwa, bardzo mocne ciosy i wydawało się, że jest bliska nokautu. W końcówce pierwszej połowy mecz mógł zamknąć Krystian Żelisko, ale jego próbę kapitalnie odbił Sobczuk.
Druga połowa? Piłkarze Grzegorza Białka od początku byli groźni, ale brakowało im ostatniego podania. W 56 minucie przyjezdni oddali… pierwszy celny strzał na bramkę. A po chwili futbolówka wylądował w siatce Sobczuka, ale tym razem z pomocą przyszedł arbiter, który pokazał spalonego. Po godzinie gry wydawało się, że Janowianka przejmuje inicjatywę. Przyjezdni byli coraz groźniejsi, zwłaszcza po akcjach prawym skrzydłem
Zamiast 2:1 zrobiło się jednak 3:0. Prawdziwe wejście smoka zaliczył Kamil Zieliński, który zameldował się na murawie w 71 minucie, a już w 77 popisał się skuteczną dobitką i ustalił wynik spotkania. W końcówce drużyna trenera Zarczuka zasłużyła przynajmniej na honorowe trafienie. Mimo kilku dogodnych okazji Damian Podleśny nie dał się jednak pokonać i wszystkie trzy punkty zostały w Lubartowie.
A to oznacza, że beniaminek z Janowa Lubelskiego nadal jest liderem, z dorobkiem 49 punktów. Lewart ma ich na koncie 48, a Stal Kraśnik, która w sobotę o godz. 16 zagra z Lublinianką uzbierała 44 „oczka”.
Trzeba jeszcze dodać, że gospodarze nie tylko wygrali bardzo ważne spotkanie, ale i zachowali czyste konto. A przecież musieli sobie radzić bez swojego kapitana i filaru defensywy – Jakuba Niewęgłowskiego, który w sobotę bierze ślub. Zespół zrzucił się na prezent, ale na pewno kapitan liczył przede wszystkim na trzy punkty.
>>>TAK KIBICOWALIŚCIE W LUBARTOWIE
Lewart Lubartów – Janowianka Janów Lubelskie 3:0 (2:0)
Bramki: Myśliwiecki (27), Najda (40), Zieliński (77).
Lewart: Podleśny – Kompanicki, Majewski, Gede, Wójcik (90+4 Socha), Wdowicz, Aftyka (87 Pęksa), Wolski (87 Sulowski), Najda (71 Zieliński), Myśliwiecki (90+4 Wiśniewski), Żelisko.
Janowianka: Sobczuk – Bodziuch, Sadowski, Mulawa, M. Pawełkiewicz, Książek (80 Gajór), Birut (81 Lebioda), Mistrzyk, Belabrovik (46 Eze), Sprawka (65 Brytan), Perin.
Żółte kartki: Najda, Sulowski – Bodziuch, Lebioda.
Sędziował: Wojciech Myć (Lublin).