Pierwsza porażka Lewartu w rundzie wiosennej. Drużyna z Lubartowa nie przywiozła ani jednego punktu z Biłgoraja, gdzie przegrała 0:1. A tamtejsza Łada 1945 po falstarcie na inaugurację wywalczyła cztery punkty w meczach z czołówką.
Praktycznie przez całe spotkanie dominowali goście. Problem w tym, że nie potrafili znaleźć sposobu na szczelną defensywę rywali. Gospodarze wyczekiwali swoich okazji w kontrach i jedna, bardzo dobra nadarzyła się jeszcze przed przerwą. Jakub Paćkowski stanął oko w oko z Damianem Podleśnym jednak ten pojedynek przegrał.
Już około 20 minuty problem z łydką zasygnalizował Krystian Żelisko. Kwadrans później „Żelka” już nie było na boisku, a to na pewno pokrzyżowało trochę plany trenerowi Grzegorzowi Białkowi. Tym bardziej, że za kartki „wisiał” także Bartłomiej Wolski. Do przerwy zostało 0:0. Taki wynik utrzymywał się też bardzo długo w drugiej części spotkania.
Mecz tak naprawdę nabrał rumieńców dopiero w końcówce. W 73 minucie po stałym fragmencie gospodarze zebrali drugą piłkę i jeszcze raz próbowali wrzutki. Damian Chmura dobrze opanował futbolówkę, odegrał do Kacpra Bajdy, a ten oddał strzał. Podleśny zrobił swoje jednak w odpowiednim miejscu znalazł się Paweł Nawrocki i popisał się skuteczną dobitką. A trzeba dodać, że ten zawodnik dopiero co pojawił się na murawie.
Ekipa z Lubartowa miała duże problemy ze sforsowaniem defensywy przeciwnika, ale szybko po straconej bramce niewiele zabrakło, żeby do wyrównania doprowadził Oskar Gede. Jego „główka” ostatecznie nie wylądowała w siatce. Niedługo później na 2:0 mógł trafić Karol Wojtyło, ale i jemu zabrakło precyzji. Lewart do końca starał się o wyrównanie jednak nic już nie wskórał i trzy punkty zostały w Biłgoraju.
– W piłce nie zawsze wygrywa lepszy. To my byliśmy stroną przeważającą, ale ciężko było się przebić. O ile w pierwszej połowie rywale grali z wiatrem i bywali groźni, to po przerwie w ogóle nie spodziewałem się, że możemy stracić gola. W najmniej oczekiwanym momencie zabrakło nam asekuracji i wcisnęli bramkę. Szkoda, bo cały mecz nieźle to wyglądało. Było parę fajnych akcji, zabrakło tylko konkretów – ocenia Grzegorz Białek.
Zadowolony z postawy swojej drużyny był Paweł Babiarz. – Nie ma co ukrywać, że to przeciwnik dominował. Świadomie wpuszczaliśmy jednak rywala na naszą połowę i mądrze realizowaliśmy nasz plan. Lewart był groźny po centrach w szesnastkę, ale nie przypominam sobie klarownej sytuacji. Uważam, że wygraliśmy ten mecz dużym poświęceniem, ambicją i walką. Wydarliśmy to zwycięstwo dobremu przeciwnikowi. Odrobiliśmy troszkę porażkę z Tomasovię, a przy okazji pokazaliśmy kibicom, że jesteśmy dobrze przygotowani do wiosny – mówi trener Łady.
Łada 1945 Biłgoraj – Lewart Lubartów 1:0 (0:0)
Bramka: Nawrocki (73).
Łada: Kamiński – Pawluk, Błajda, Chmura, Szczepaniak, Wojtyło, Skiba (65 Malec), Goncharevich, Paćkowski (70 Nawrocki), Kołodziej (65 Wojtowicz), Dorosz (90 Mucha).
Lewart: Podleśny – Majewski (78 Plesz), Niewęgłowski, Gede, Wdowicz (82 Pęksa), Kompanicki, Wójcik, Aftyka, Najda, Myśliwiecki, Żelisko (35 Zieliński).