![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![W trakcie obrad komisji sejmowej przed Sejmem trwał protest przeciwników Lex Czarnek](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2022/2022-10/39aaa1e1d2e759fba0391be167757721_org_830.jpg)
Gdyby na posiedzenie sejmowej Komisji przyszła czwórka posłów KO i Lewicy, to dziś byśmy nie mówili o Lex Czarnek. Ustawa przygotowana w resorcie edukacji wraca jako projekt poselski. Nie musi więc przechodzić żadnych społecznych konsultacji.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Siedem godzin sejmowa komisja edukacji pracowała nad dwoma projektami ustaw dotyczącymi polskiej szkoły. Pierwszy jest autorstwa Andrzeja Dudy i leżał w sejmowej zamrażarce dwa lata. Drugi to tzw. Lex Czarnek 2.0. Czyli zmodyfikowana wersja rządowej ustawy, którą w marcu zawetował prezydent.
Oba dokumenty są krytykowane przez opozycję, nauczycieli, rodziców, organizacje pozarządowe. Ale o tym później.
Wielcy nieobecni
Sejmowa komisja - głosami PiS - uznała że nad tymi dwoma projektami trzeba pracować dalej. Tak zagłosowało 16 posłów. Przeciw było 15. Wynik głosowania byłby zapewne inny gdyby na posiedzenie komisji przyszli: Joanna Fabisiak (KO), Maciej Lasek (KO), Marcin Kulasek (Lewica) i Bogusław Wontor (Lewica).
W środę rano na spotkaniu klubu parlamentarnego KO wyjaśniano nieobecność na komisji Laska i Fabisiak.
– Maciej Lasek był na podkomisji dotyczącej katastrofy smoleńskiej. Pani marszałek Sejmu nie przejmuje się niczym i tak zwołuje komisje, że ich posiedzenia się na siebie nakładają. Kiedy skończyła się komisja smoleńska, Maciej przyszedł na komisję edukacji. Ale było już za późno – mówi nam lubelski poseł KO Michał Krawczyk, który był na komisji edukacji do godz. 1.
Poseł Fabisiak miała w tym czasie wyjazdowe spotkanie z Polonią.
– Są usprawiedliwieni – podkreśla Krawczyk. I dodaje: – Oczywiście źle się stało, bo mogliśmy odrzucić Lex Czarnek w pierwszym czytaniu. To jest dramatycznie zły projekt.
Co proponuje prezydent
Przy Lex Czarnek projekt Andrzeja Dudy jest wręcz delikatny. Zakłada np. że jeżeli jakaś organizacja zechce prowadzić w szkole zajęcia, warsztaty, pogadanki, to musi mieć zgodę dyrektora, rady szkoły i rodziców dzieci.
Dyrektor musi dostać wcześniej szczegółowy prospekt zajęć, a w ciągu dwóch tygodni ma go przekazać rodzicom. Ci z kolei mają tydzień na wyrażenie zgody na zajęcia. Mogą się też nie zgodzić.
– Przy projekcie prezydenckim wszyscy rodzice muszą wyrazić zgodę, czyli ograniczamy prawo do decydowania w konkretnej klasie. A gdzie są prawa nauczyciela, gdzie jest jego potrzeba? Brakuje samodzielności i samodecydowania nauczyciela – mówiła w Sejmie Karolina Prus-Wierzbicka z organizacji SOS dla Edukacji.
Kto to napisał?
Pierwszą próbę zmian w szkole autorstwa Przemysława Czarnka zatrzymał wetem Duda. Teraz jednak projekt ministra z Lublina wraca – po niewielkich kosmetycznych zmianach.
Tym razem Lex Czarnek wraca jako projekt poselski, który nie musi przechodzić konsultacji społecznych. Ale w internetowej metryczce projektu widać, że powstał w resorcie Czarnka.
– Zwracaliśmy na to uwagę, ale to na posłach PiS nie robi wrażenia. Poseł sprawozdawca czyli poseł Zieliński gubił się w tłumaczeniach i mylił zgłaszając własne poprawki. Na komisji nie mieli pojęcia co jest w projekcie – opowiada poseł Krawczyk.
Wspomniany poseł Zieliński ma na imię Tomasz i jest parlamentarzystą z Zamościa.
– To nie jest żaden Lex Czarnek tylko projekt poselski – zapewnia, ale też przyznaje, że posłowie pracowali na rządowej ustawie. – Niektóre zapisy zmieniliśmy, inne zostawiliśmy, bo uważamy je za słuszne i za nimi głosowaliśmy – tłumaczy.
Lex Czarnek 2.0
Czemu planowane zmiany w edukacji budzą takie emocje?
Dałyby kuratorom oświaty większą kontrolę nad szkołami, większy wpływ na wybieranie dyrektorów i możliwość ich odwoływania. Opozycja obawia się upolitycznienia szkoły, która jest prowadzona przez samorządy i dziś to one zatrudniają dyrektorów i nauczycieli.
Obawy budzą też kwestie obecności w szkołach różnych organizacji. Pomysł PiS zakłada, że będą miały wydłużoną drogę do „wejścia” z zajęciami do szkoły. Będzie trzeba przeprowadzić konsultacje, przedstawić szereg dokumentów, prosić o zgodę radę rodziców, a także kuratora oświaty. Cała procedura może zając nawet kilka miesięcy.
– Jak to jest, że nagle wpadł pan na pomysł przepisania „Lex Czarnek” i udawania, że to nie jest „Lex Czarnek”? Cóż takiego się wydarza, że nie chcecie procedować projektu normalnie, z konsultacjami, wysłuchaniem strony społecznej? – dopytywała na komisji posłanka KO Barbara Nowacka.
Zieliński tłumaczy nam, że obecny projekt został zmodyfikowany o elementy zawarte w projekcie prezydenckim (chodzi o stowarzyszenia i rolę rodziców).
– Kurator będzie sprawdzał, czy program jaki w szkole chce realizować stowarzyszenie jest zgodny z prawem oświatowym. Decyzja o tym czy zajęcia będą się odbywać zależeć będzie od dyrektora szkoły, a finalnie od rodzica każdego dziecka, bo musi on podpisać zgodę na udział ucznia w zajęciach – mówi poseł z Zamościa.
Oba projekty będą teraz czytane na sali plenarnej. Będzie można do nich zgłaszać poprawki. Finalnie któryś trzeba będzie odrzucić. – Bo ich zapisy są ze sobą sprzeczne – mówi poseł Krawczyk.
Tomasz Zieliński: – Jako wiodący komisja wskazała projekt poselski.
![e-Wydanie](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/public/dziennikwschodni.pl/e-wydanie-artykul.png)