Gdyby na posiedzenie sejmowej Komisji przyszła czwórka posłów KO i Lewicy, to dziś byśmy nie mówili o Lex Czarnek. Ustawa przygotowana w resorcie edukacji wraca jako projekt poselski. Nie musi więc przechodzić żadnych społecznych konsultacji.
Siedem godzin sejmowa komisja edukacji pracowała nad dwoma projektami ustaw dotyczącymi polskiej szkoły. Pierwszy jest autorstwa Andrzeja Dudy i leżał w sejmowej zamrażarce dwa lata. Drugi to tzw. Lex Czarnek 2.0. Czyli zmodyfikowana wersja rządowej ustawy, którą w marcu zawetował prezydent.
Oba dokumenty są krytykowane przez opozycję, nauczycieli, rodziców, organizacje pozarządowe. Ale o tym później.
Wielcy nieobecni
Sejmowa komisja - głosami PiS - uznała że nad tymi dwoma projektami trzeba pracować dalej. Tak zagłosowało 16 posłów. Przeciw było 15. Wynik głosowania byłby zapewne inny gdyby na posiedzenie komisji przyszli: Joanna Fabisiak (KO), Maciej Lasek (KO), Marcin Kulasek (Lewica) i Bogusław Wontor (Lewica).
W środę rano na spotkaniu klubu parlamentarnego KO wyjaśniano nieobecność na komisji Laska i Fabisiak.
– Maciej Lasek był na podkomisji dotyczącej katastrofy smoleńskiej. Pani marszałek Sejmu nie przejmuje się niczym i tak zwołuje komisje, że ich posiedzenia się na siebie nakładają. Kiedy skończyła się komisja smoleńska, Maciej przyszedł na komisję edukacji. Ale było już za późno – mówi nam lubelski poseł KO Michał Krawczyk, który był na komisji edukacji do godz. 1.
Poseł Fabisiak miała w tym czasie wyjazdowe spotkanie z Polonią.
– Są usprawiedliwieni – podkreśla Krawczyk. I dodaje: – Oczywiście źle się stało, bo mogliśmy odrzucić Lex Czarnek w pierwszym czytaniu. To jest dramatycznie zły projekt.
Co proponuje prezydent
Przy Lex Czarnek projekt Andrzeja Dudy jest wręcz delikatny. Zakłada np. że jeżeli jakaś organizacja zechce prowadzić w szkole zajęcia, warsztaty, pogadanki, to musi mieć zgodę dyrektora, rady szkoły i rodziców dzieci.
Dyrektor musi dostać wcześniej szczegółowy prospekt zajęć, a w ciągu dwóch tygodni ma go przekazać rodzicom. Ci z kolei mają tydzień na wyrażenie zgody na zajęcia. Mogą się też nie zgodzić.
– Przy projekcie prezydenckim wszyscy rodzice muszą wyrazić zgodę, czyli ograniczamy prawo do decydowania w konkretnej klasie. A gdzie są prawa nauczyciela, gdzie jest jego potrzeba? Brakuje samodzielności i samodecydowania nauczyciela – mówiła w Sejmie Karolina Prus-Wierzbicka z organizacji SOS dla Edukacji.
Kto to napisał?
Pierwszą próbę zmian w szkole autorstwa Przemysława Czarnka zatrzymał wetem Duda. Teraz jednak projekt ministra z Lublina wraca – po niewielkich kosmetycznych zmianach.
Tym razem Lex Czarnek wraca jako projekt poselski, który nie musi przechodzić konsultacji społecznych. Ale w internetowej metryczce projektu widać, że powstał w resorcie Czarnka.
– Zwracaliśmy na to uwagę, ale to na posłach PiS nie robi wrażenia. Poseł sprawozdawca czyli poseł Zieliński gubił się w tłumaczeniach i mylił zgłaszając własne poprawki. Na komisji nie mieli pojęcia co jest w projekcie – opowiada poseł Krawczyk.
Wspomniany poseł Zieliński ma na imię Tomasz i jest parlamentarzystą z Zamościa.
– To nie jest żaden Lex Czarnek tylko projekt poselski – zapewnia, ale też przyznaje, że posłowie pracowali na rządowej ustawie. – Niektóre zapisy zmieniliśmy, inne zostawiliśmy, bo uważamy je za słuszne i za nimi głosowaliśmy – tłumaczy.
Lex Czarnek 2.0
Czemu planowane zmiany w edukacji budzą takie emocje?
Dałyby kuratorom oświaty większą kontrolę nad szkołami, większy wpływ na wybieranie dyrektorów i możliwość ich odwoływania. Opozycja obawia się upolitycznienia szkoły, która jest prowadzona przez samorządy i dziś to one zatrudniają dyrektorów i nauczycieli.
Obawy budzą też kwestie obecności w szkołach różnych organizacji. Pomysł PiS zakłada, że będą miały wydłużoną drogę do „wejścia” z zajęciami do szkoły. Będzie trzeba przeprowadzić konsultacje, przedstawić szereg dokumentów, prosić o zgodę radę rodziców, a także kuratora oświaty. Cała procedura może zając nawet kilka miesięcy.
– Jak to jest, że nagle wpadł pan na pomysł przepisania „Lex Czarnek” i udawania, że to nie jest „Lex Czarnek”? Cóż takiego się wydarza, że nie chcecie procedować projektu normalnie, z konsultacjami, wysłuchaniem strony społecznej? – dopytywała na komisji posłanka KO Barbara Nowacka.
Zieliński tłumaczy nam, że obecny projekt został zmodyfikowany o elementy zawarte w projekcie prezydenckim (chodzi o stowarzyszenia i rolę rodziców).
– Kurator będzie sprawdzał, czy program jaki w szkole chce realizować stowarzyszenie jest zgodny z prawem oświatowym. Decyzja o tym czy zajęcia będą się odbywać zależeć będzie od dyrektora szkoły, a finalnie od rodzica każdego dziecka, bo musi on podpisać zgodę na udział ucznia w zajęciach – mówi poseł z Zamościa.
Oba projekty będą teraz czytane na sali plenarnej. Będzie można do nich zgłaszać poprawki. Finalnie któryś trzeba będzie odrzucić. – Bo ich zapisy są ze sobą sprzeczne – mówi poseł Krawczyk.
Tomasz Zieliński: – Jako wiodący komisja wskazała projekt poselski.