Janusz Bodziacki, były już burmistrz Lubartowa, na koniec kadencji sypnął nagrodami. Najwyższa kwota to 6 tys. złotych. Takie nagrody otrzymały trzy osoby.
O sprawie powiadomiły nas działaczki z Fundacji „Miasto Obywatelskie Lubartów”. – Na konferencji prasowej nowo wybranego burmistrza dowiedzieliśmy się, jaki jest stan finansów miasta. Jak się okazało, nie najlepszy. Zastanawialiśmy się, czy poprzednik, znając doskonale stan kasy, zastosował politykę zaciskania pasa w urzędzie – mówi Elżbieta Wąs.
Z informacji uzyskanej już od nowego burmistrza Lubartowa, Krzysztofa Paśnika, wynika, że jego poprzednik miał na odchodne szeroki gest. Trójce urzędników przyznał nagrody po 6 tys. zł brutto. Otrzymali je: Radosław Szumc – zastępca burmistrza, Anna Bielińska – sekretarz miasta i Lucyna Biskup – skarbnik miasta.
Siedmiu kolejnych urzędników otrzymało nagrody w wysokości 3800 złotych. Ale to nie koniec. Urzędnicy niepełniący funkcji publicznych, których personaliów z uwagi na prawo nie można podawać, otrzymali bonusy od 500 zł do 3800 zł.
– Tak wysokie nagrody są bulwersujące. Tym bardziej że były burmistrz jest z PiS. A prezes Jarosław Kaczyński kazał ministrom premier Beaty Szydło zwracać nagrody. W Lubartowie jak widać jest inaczej – mówi Maria Mazur, mieszkanka Lubartowa.
To nie pierwszy raz, kiedy nagrody dla urzędników bulwersują mieszkańców. – Swego czasu sensację wzbudziła odpowiedź na nasz wniosek. Chodziło o porównanie wysokości nagród wypłaconych w Lubartowie w latach 2013-2015 w stosunku do nagród pracowników starostwa w Krakowie. Informacja wywołała wtedy słuszne oburzenie – dodaje Elżbieta Wąs. – Drodzy mieszkańcy, to wy wypłaciliście te nagrody i macie prawo wiedzieć o swojej szczodrości – kończy Elżbieta Wąs.