Odwierty pod przykryciem kopania stawu, tajemniczy ludzie z georadarami – w Górce Lubartowskiej na dobre trwa gorączka bursztynu. A Urząd Marszałkowski wciąż nie ma pomysłu na 180 hektarów swojego gruntu w Niedźwiadzie, który leży odłogiem od ponad roku.
O pracach geologicznych w Górce Lubartowskiej poinformował nas czytelnik. – Jakiś człowiek kupił działkę pod pretekstem kopania stawu. Dostał ze starostwa powiatowego w Lubartowie pozwolenie wodno-prawne i warunki wykonania inwestycji, tylko zamiast kopania stawu sprowadził specjalistyczną firmę wykonującą odwierty sterowane – napisał do nas czytelnik, który o tym fakcie powiadomił wszystkie możliwe instytucje.
Niestety każda z nich jest bezsilna. – Zawiadomiliśmy Urząd Górniczy w Lublinie o nielegalnym poszukiwaniu i wydobyciu. Kontrola przyjechała bardzo szybko, ale bez efektu – dodaje czytelnik. – Inspektorzy byli na miejscu w poniedziałek. Stwierdzili, że maszyna do odwiertów wierci otwory o średnicy 36 cm do głębokości 30 metrów. W ten sposób prawo górnicze nie jest naruszone. Takie wiercenia to domena prawa budowlanego – mówi Stanisław Kurek, szef Okręgowego Urzędu Górniczego W Lublinie. Inspektorzy usłyszeli, że robotnicy mają takie zlecenie, a otwory wiercą na potrzeby pompy ciepła.
– A pompy ciepła nie wymagają pozwoleń. A zatem i prawo budowlane nie zostało naruszone – przyznaje Fryderyk Puła, starosta lubartowski.
Policja lubartowska także rozkłada ręce, choć już dwukrotnie była wzywana na miejsce. Poza „kadrem” każdy nieoficjalnie mówi, że wykorzystując tę lukę w prawie można bez konsekwencji prowadzić poszukiwania minerałów, a te w okolicach Górki Lubartowskiej mogą zalegać na głębokości zaledwie kilku metrów.
To nie jest jedyny przypadek. – Po tym jak wybuchła ta gorączka bursztynu wielokrotnie widziałem na polach ludzi z georadarami. Kilka razy próbowałem z nimi porozmawiać, ale każdy uciekał. Poruszali się bardzo dobrymi terenówkami, na rejestracjach przeważnie z Wielkopolski – dodaje nasz czytelnik.
Tereny bogate w złoża bursztynu posiada także Urząd Marszałkowski w Lublinie. Chodzi o 180 hektarów pod planowane swego czasu lotnisko w Niedźwiadzie. Nielegalni poszukiwacze buszują po marszałkowskiej ziemi bez przeszkód, bo od półtora roku urząd nie dzierżawi rolnikom tych gruntów. – Teraz ten areał jest zarośnięty i stwarza olbrzymie zagrożenie pożarowe. Szczególnie latem – dodaje anonimowy rolnik.
– Rzeczywiście nie dzierżawimy tych gruntów, ani ich nie kosimy, bo są to tereny rolne. Jednak w ciągu miesiąca wyjaśni się sprawa dzierżawy 20 hektarów naszego gruntu. I nie chodzi o tereny przeznaczone pod wydobycie kopalin, w tym bursztynu. Na razie nie mogę zdradzić więcej szczegółów – dodaje Beata Górka, rzecznik prasowy UM w Lublinie.