Władze powiatu postanowiły walczyć o szefa miejscowego szpitala Mirosława Makarewicza. Prawnicy wojewody uznali, że nie może kierować lecznicą.
Makarewicz pełni obowiązki dyrektora szpitala powiatowego od września. Od tego czasu w placówce został przywrócony oddział pediatryczny, na nowo zorganizowano miejsce na szkołę rodzenia, trwają prace nad wykończeniem sali udarowej dla oddziału neurologicznego. – Myślę, że wszystko będzie gotowe w styczniu. Właściwie zostało nam położenie specjalnej wykładziny. Oddanie tej sali oznacza, że na oddziale przybędzie pięć nowych łóżek. W skali powiatu to dużo – mówi nam Makarewicz.
Ale według służb prawnych wojewody nie powinien on zajmować dyrektorskiego stanowiska. – Analiza dokumentów wykazała, że Mirosław Makarewicz w chwili zatrudnienia nie spełniał wymogów określonych w ustawie o działalności leczniczej, to jest nie miał co najmniej pięcioletniego stażu pracy na stanowisku kierowniczym ani też ukończonych studiów podyplomowych na kierunku zarządzanie – tłumaczyła nam kilka dni temu rzecznik wojewody lubelskiego, Agnieszka Strzępka. Dlatego wojewoda Lech Sprawka uznał, że Makarewicz nie powinien zostać powołany na dyrektora, bo w opinii prawników stanowisko audytora w wojsku (a tym zajmował się obecny szef szpitala) nie jest stanowiskiem kierowniczym.
Jak w ogóle do tego doszło do powołania? – Mirosław Makarewicz przedstawił przebieg zatrudnienia. Zarząd był przychylny, żeby go zatrudnić – mówiła – mówiła starosta Ewa Zybała i zaznaczała, że już w dniu podejmowania decyzji były wątpliwości prawne co do tego, czy kandydat spełnia wymagania formalne. Zybała poprosiła pracowników o sprawdzenie tej kwestii, ale tego nie zrobili. Dlatego osobiście wystąpiła z pytaniami do wojewody, który następnie wydał zarządzenie.
W czwartek jednak zarząd powiatu zdecydował, że powiat złoży skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Makarewicz mówi nam, że gdy starał się o stanowisko w szpitalu nie miał wątpliwości, że może je zajmować. Nie ma ich także dziś i przedstawia kilka opinii prawnych. – Startowałem także w konkursie na stanowisko dyrektora Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa przedstawiając te same dokumenty i posługując się tymi samymi opiniami prawnymi. Byłem wówczas weryfikowany przez Ministerstwo Zdrowia i zostałem dopuszczony do wszystkich etapów rekrutacji aż do rozmowy kwalifikacyjnej. Od tego czasu przepisy się przecież nie zmieniły – komentuje Makarewicz.