Nieoficjalnie: nie będzie referendum w sprawie odwołania Rady Miasta.
Jak pisaliśmy na początku listopada, przedstawiciele Komitetu Społecznego „Wspólny Lubartów” dostarczyli do Państwowej Komisji Wyborczej wniosek z prawie 2,5 tys. podpisów popierających przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania Rady Miasta Lubartów. Otrzymali oni informację, że może się ono odbyć w trzecim tygodniu stycznia. Dziś z nieoficjalnych źródeł wiemy, że do referendum nie dojdzie.
W sierpniu miejscy radni podjęli uchwałę o podwyższeniu diet. Ich łączny koszt po podwyżce to 23 tys. złotych miesięcznie. Wcześniej kwota ta wynosiła 13 tysięcy. Oznacza to, że wciągu 5-letniej kadencji podwyżka diet będzie kosztować kasę miasta blisko 600 tys. złotych.
Przeciwko podwyżce było dwóch radnych. Jednym z nich był ówczesny przewodniczący rady miasta, Jacek Tomasiak. Pod koniec września został on odwołany ze swojego stanowiska, a jego miejsce zajął Grzegorz Gregorowicz. Podwyżka diet nie spotkała się również z entuzjazmem ze strony aktywistów z Miasta Obywatelskiego Lubartów. Wtedy rozpoczęto procedurę rozpisywania referendum.
– Dostarczyliśmy blisko 2500 podpisów na 1750 wymaganych. Jeszcze w zeszłym tygodniu otrzymaliśmy informację, że wniosek został złożony prawidłowo. Komisja miała we wtorek rozpocząć sprawdzanie podpisów – mówi Jacek Tomasiak, lider Komitetu Społecznego „Wspólny Lubartów”. – Nie wiem, co mogło się stać – dodaje.
Elżbieta Wąs, przedstawicielka Miasta Obywatelskiego Lubartów, potwierdza, że nikt się z nimi nie kontaktował. – Cisza była dla nas dobrym znakiem, oznaczało to, że sprawy idą swoim tokiem – komentuje Wąs. – Czekam na oficjalną decyzję, nie chcę spekulować. Na pewno z konsekwencją decyzji trzeba będzie się zmierzyć – kończy.
Podczas rozmowy z Delegaturą Krajowego Biura Wyborczego w Lublinie usłyszeliśmy, że postanowienie zostało wydane, jednak nie jest opublikowane i dlatego nie można ogłosić, jaka jest jego treść.
– Decyzji nie odebrał jeszcze pełnomocnik referendum Konrad Bąbel – słyszymy w rozmowie. – Dopiero, gdy ją odbierze, postanowienie będzie publiczne – słyszymy.
– My o niczym nie wiemy, nie widzieliśmy pisma, nie znamy uzasadnienia, od którego dużo może zależeć – komentuje Jacek Tomasiak. – Jeżeli informacja zostanie potwierdzona, pójdziemy do sądu – zapowiada.
– Mój komentarz może być tylko jeden. Od początku wiedziałem, że cała sprawa była podyktowana emocjami, które nie miały nic wspólnego z rzeczywistością – komentuje Grzegorz Gregorowicz, obecny przewodniczący Rady Miasta Lubartów.
Przekonuje, że „od początku była to prywatna wojenka Jacka Tomasiaka, do której radny zaangażował liczną grupę osób otumanionych”.
– Chcę jednak dodać, że jeżeli informacja okaże się prawdziwa, to nie obrażamy się na nikogo. Uważamy, że nadal należy rozmawiać, a także partycypować w sprawowaniu władzy i służyć ludziom – deklaruje przewodniczący.