

Problemy, z którymi boryka się powiat lubartowski wymagają szerszego formatu współpracy, a dokładniej pomocy Polskiego Stronnictwa Ludowego. Do takiego wniosku doszli samorządowcy Prawa i Sprawiedliwości, którzy od czwartku dzielą się władzą z ludowcami. Do pałacu wraca Fryderyk Puła.

W czwartek 27 lutego doszło do niespodziewanej zmiany w politycznej układance powiatu lubartowskiego. Władze miejscowego PiS-u, mimo komfortu posiadania samodzielnej większości w radzie powiatu, postanowiły zrobić miejsce dla nowego koalicjanta - PSL-u. Ludowcy, podobnie jak niedawno miało to miejsce w Puławach, zawiązali porozumienie z radnymi partii Jarosława Kaczyńskiego. W nagrodę otrzymali stanowisko wicestarosty, które zajmował dotychczas były wójt Ostrówka, Krzysztof Karczmarz z PiS.
Konsensus wymagał poświęcenia
- Dobro ogółu jest ważniejsze niż dobro jednostki. Dobro powiatu w tym przypadku jest ważniejsze od moich prywatnych ambicji - podkreślił rezygnujący ze stanowiska, były już wicestarosta. O powodach swojej decyzji mówił dość lakonicznie, wskazując na potrzebę "konsensusu" oraz "poszukiwania nowych rozwiązań dla problemów, z którymi boryka się powiat". Odchodząc Krzysztof Karczmarz podziękował swoim podwładnym, urzędnikom starostwa, za wspólną pracę od początku nowej kadencji.
Jego miejsce, zgodnie z wolą 17 na 18 obecnych na sali radnych, zajął jedyny kandydat zaproponowany na to stanowisko - Fryderyk Puła. To były starosta powiatu lubartowskiego w latach 2010-2018, radny powiatu, a zawodowo dyrektor Regionalnego Centrum Edukacji Zawodowej w Lubartowie, działacz PSL-u. Jego sylwetkę, tuż przed tajnym głosowaniem, samorządowcom przedstawił starosta Jan Sławecki (PiS), nazywając swojego nowego zastępcę osobą, która "zagwarantuje profesjonalizm i doświadczenie" w pracy dla powiatu.
Ludowcy na ratunek
Wykonując krok w stronę ludowców, władze powiatu wzmacniają większość w radzie, a jednocześnie ułatwiają ewentualne, przyszłe rozmowy z kierowanymi przez polityków PSL-u resortami w rządzie. Powiatowi może zależeć zwłaszcza na kontaktach z kierowanym przez wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza, Ministerstwem Obrony Narodowej.
Chodzi o sprawę borykającego się z finansowymi kłopotami lubartowskiego szpitala, dla którego jednym z rozważanych opcji ratunkowych mogłoby być powierzenie jego prowadzenia lub współprowadzenia właśnie przez MON. Czy szpital przy Cichej zostanie placówką wojskową - tego nie wiemy, ale jak przyznaje choćby przewodniczący rady powiatu, Andrzej Kardasz (PiS), korzystne położenie niedaleko stolicy województwa, dobre skomunikowanie (budowana S19) oraz potencjał rozbudowy w razie potrzeby z uwagi na niezabudowane działki wokół - to zalety, które władze centralne mogą wziąć pod uwagę.
- Nie ukrywam, że liczymy na kontakty i pomoc naszych kolegów z PSL-u, bo wszystkich nas łączy jeden cel, uratowanie szpitala, którego sytuacja, nie ukrywajmy, jest tragiczna. Wyborcy oczekują od nas działań, współpracy, a nie kłótni. Dlatego musimy wspólnie wziąć odpowiedzialność za sprawy powiatu, po prostu wszystkie ręce na pokład - mówi nam wspomniany Andrzej Kardasz. - Wierzę, że działanie, które razem podejmiemy, przyniosą pozytywny skutek, ale przed nami trudna i wyboista droga - podkreśla.

