Mateusz K. nie planował zabójstwa – przekonuje obrońca 25-latka z Lubartowa. Młody mężczyzna poderżnął gardło swojej byłej narzeczonej, bo nie chciał pogodzić się z jej odejściem. Potem próbował się podpalić.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
– Nikt przy zdrowych zmysłach nie polewa benzyną samochodu, w którym sam siedzi – przekonywał wczoraj w mowie końcowej mec. Stanisław Estreich, obrońca Mateusza K. Po zamordowaniu dziewczyny chłopak próbował się podpalić. – Później rzucał się pod samochody. Koło jednego z nich zerwało mu z twarzy płat skóry. To były prawdziwe reakcje.
Obrońca Mateusza K. próbował w ten sposób przekonać sąd, że jego klientem kierowały emocje. Nie mógł pogodzić się z rozpadem swojego związku, a później ze śmiercią Anny. Mężczyzna miał działać w stanie tzw. reakcji dysforycznej, w uproszczeniu – silnej i nagłej depresji, która wyzwala agresję.
Obrońca: 8 lat to kara adekwatna
Sąd Apelacyjny w Lublinie zamknął wczoraj postępowanie dotyczące Mateusza K. W pierwszym procesie mężczyzna został skazany na 12 lat więzienia. Nakazano mu również zapłatę 50 tys. zł na rzecz matki swojej ofiary. Prokuratura domagała się skazania Mateusza K. na 25 lat pozbawienia wolności. Rodzina ofiary chciała dożywocia i 10 razy większego zadośćuczynienia. Wszystkie strony złożyły apelację od czerwcowego wyroku. Postępowanie, podobnie jak proces w pierwszej instancji toczyło się za zamkniętymi drzwiami.
W sądzie odwoławczym prokurator wnioskował o uchylenie wyroku 12 lat więzienia, co oznaczałoby powrót sprawy na wokandę. Obrońca Mateusza K. domagał się złagodzenia kary do najniższej z możliwych, czyli 8 lat pozbawienia wolności.
– Oskarżony był normalnym chłopcem. Pochodzi z rodziny lekarskiej. Dostał się na politechnikę, ale marzył o medycynie, więc chciał poprawić maturę – wyliczał mec. Estreich. – 8 lat to kara adekwatna. Nieszczęście będzie trwało niezależnie od wyroku.
Zabił i chciał umrzeć
Sprawa dotyczy wydarzeń z sierpnia 2013 roku. W domu przy ul. Krętej w Lubartowie bliscy odnaleźli wówczas ciało 21-letniej Anny. Jak później ustalono, Mateusz K. poderżnął jej gardło scyzorykiem i zostawił na pewną śmierć. Chwilę po odnalezieniu zwłok policjanci dostali sygnał o poparzonym mężczyźnie, który biegał po wsi Tarło. Rzucał się pod samochody, próbując popełnić samobójstwo. Okazało się, że to Mateusz K., syn znanego w Lubartowie lekarza i były chłopak zmarłej dziewczyny.
Śledczy ustalili, że kiedy Anna postanowiła od niego odejść, nie chciał się z tym pogodzić. Groził jej. 21-latka była tak przestraszona, że prosiła matkę, by zamykała dom. Mateusz K. miał jednak własne klucze. Feralnego dnia obserwował posesję przy ul. Krętej. Krył się za samochodami. Kiedy matka Anny wyszła, chłopak wszedł do domu i zamordował 21-latkę.
Obrona próbowała później przekonywać, że chciał tylko porozmawiać z dziewczyną. Para się kłóciła, a chłopak działał pod wpływem impulsu. Śledczy przekonują, że jadąc na ul. Krętą chciał zabić.
– Od jego przybycia do odjazdu minęło pięć minut – przypomniał w mowie końcowej prokurator. – W tym czasie doszedł do drzwi, otworzył je, obudził pokrzywdzoną, stoczył walkę, schował nóż i wyszedł. Tu nie ma miejsca na kłótnię.
„Jak doskonałe małżeństwo”
Związek Anny i Mateusza trwał dwa lata. Młodzi ludzie żyli razem w Lublinie, w mieszkaniu rodziców chłopaka. Z ustaleń śledczych wynika, że dochodziło między nimi do kłótni, a Mateusz bywał agresywny. Czasem posuwał się do rękoczynów.
– Byli jak doskonałe małżeństwo. On obsypywał ją prezentami – przekonywał obrońca Mateusza K. – Ich miłość legła w gruzach, kiedy ona znalazła pracę i poznała starszego mężczyznę, który miał już rodzinę. Wtedy Mateusz zaczął być zły. Anna wyprowadziła się. Załamanie Mateusza i jego reakcje są zrozumiałe.
Kluczowe znaczenie w sprawie ma ustalenie, czy działał z premedytacją, czy też pod wpływem emocji. Sam oskarżony podczas śledztwa zasłaniał się niepamięcią. Później zdecydował się przeprosić matkę ofiary.
– To, co się zdarzyło, to również moja osobista tragedia – oświadczył w sądzie Mateusz K. – Dla mnie świat się skończył. Bardzo żałuję tego, co się stało.
Wyrok zostanie ogłoszony 5 marca.
>>>
Mateusz K. po zabójstwie podpalił się w samochodzie, próbując popełnić samobójstwo. Wideo: Archiwum DW