Lubartowska prokuratura nakazała policji jeszcze raz dokładne przyjrzeć się działalności naciągaczy, którzy wciskali staruszkom sprzęt rehabilitacyjny.
– Jasno i wyraźnie mówiłam, że niczego takiego nie potrzebuję – opowiadała nam Janina Mazurek, mieszkanka Lubartowa. – Na koniec akwizytor poprosił o podpisanie karteczki, że niby przeprowadził ze mną ankietę.
Okazało się, że złożyła podpis pod zamówieniem na materac. Już następnego dnia rano zjawił się u niej kurier z szarą gąbką. Domagał się za towar 250 zł. Straszył, że jeśli pani Janina nie przyjmie materaca, będzie ją to kosztowało 350 zł. Tak samo została potraktowano sąsiadkę kobiety. Mieszkańcy wezwali policjantów, którzy spisali dane akwizytora. Uznali jednak, działa legalnie.
Kiedy to opisaliśmy, prokuratura nakazała policjantom, by zbadali sprawę. Ci ponownie rozmawiali z pokrzywdzonymi. Efekt?
– Akta zostały przekazane do prokuratury – poinformował nas przed kilkoma dniami Artur Marczuk, rzecznik lubartowskiej policji. Okazało się, że policja zaproponowała prokuraturze, by odmówić wszczęcia postępowania. To zamykałoby sprawę. Prokuratura była innego zdania. Dziś wydała policjantom wytyczne, co mają zrobią, żeby sprawa została rzetelnie rozpoznana.
– Zbadamy ją gruntownie – zapewnił nas Marek Kowalczyk, nowy komendant powiatowy policji w Lubartowie.
Akwizytorzy nie odezwali się już do osób, których straszyli karami pieniężnymi za nieodebranie ich towaru.