Janowianka Janów Lubelski zakończy sezon dopiero w drugiej połowie listopada. Podopieczni Ireneusza Zarczuka mieli przełożone już cztery spotkania
Serial z przekładanymi meczami w roli głównej w wypadku Janowianki rozpoczął się już we wrześniu, kiedy do Janowa Lubelskiego nie mogły przyjechać rezerwy Avii. 10 dni później Janowianka jednak nadrobiła zaległości i ograła świdniczan aż 5:0.
Prawdziwy dramat nastąpił w październiku. Zaczęło się od zaplanowanego na 10 października meczu z GKS Niemce. U rywali wykryto jednak przypadek koronawirusa i profilaktycznie przełożono to spotkanie. Tydzień później wydawało się, że Janowianka wreszcie wyjdzie na boisko w meczu z Garbarnią Kurów, ale na przeszkodzie stanęła ... pogoda. Intensywne opady deszczu sprawiły, że murawa stadionu w Kurowie nie nadawała się do gry. – Już byłem jedną nogą w samochodzie, kiedy otrzymałem informację o przełożeniu spotkania. Na zalanym boisku nie ma sensu grać. Już raz w tym sezonie mierzyliśmy się z takimi warunkami. Miało to miejsce w Urzędowie i nie przypominało to futbolu – mówi Ireneusz Zarczuk, trener Janowianki.
Piłkarze z Janowa Lubelskiego, mimo trzytygodniowej przerwy, nie wypadli z dobrego rytmu i w 13 kolejce rozbili Sokół Konopnica aż 5:0. W następnej serii mieli rywalizować w Lublinie z rezerwami Motoru, ale ten mecz też nie doszedł do skutku.
Lubelska klasa okręgowa oficjalnie ma zakończyć rundę jesienną w najbliższy weekend. Janowianka jednak będzie grać jeszcze prawie przez cały listopad – 11 listopada podejmie na własnym boisku GKS Niemce, 14 listopada zmierzy się na wyjeździe z Garbarnią, a rundę zakończy 18 listopada potyczką z Motorem II. – W listopadzie będziemy grali co trzy dni, ale nie ma sensu narzekać na rzeczy, na które nie mamy wpływu. Mamy szeroką kadrę i postaramy się podtrzymać dobrą dyspozycję jak najdłużej – mówi Zarczuk.
Jego podopieczni są jedną z rewelacji tego sezonu. Obecnie znajdują się na 4 miejscu, ale wyprzedzające ich drużyny Orionu Niedrzwica i Avii II Świdnik mają na koncie aż 3 mecze rozegrane więcej. Jedynie rezerwy Motoru wydają się być poza zasięgiem. – Zdajemy sobie sprawę, że wyprzedzenie lublinian będzie bardzo trudne, zwłaszcza, że rezerwy są regularnie wzmacniane graczami z pierwszej ekipy. Nikt w Janowie Lubelskim nie nastawia się na walkę o awans. Cieszymy się, że w naszym regionie wokół Janowianki stworzył się dobry klimat. Dobrze gramy zwłaszcza u siebie, a to jest ważne dla naszych kibiców – mówi Zarczuk. Jego słowa mają odzwierciedlenie w wynikach – Janowianka na swoim stadionie nie straciła jeszcze nawet punktu. Jeżeli dobrą formę uda się utrzymać w dłuższym przedziale czasowym, to w przyszłym sezonie zespół z Janowa Lubelskiego może zacząć szturmować bramy IV ligi.