Paweł Pietrzak ze wspólnikiem na niedawnej wystawie rolniczej w Sitnie pokazali dwie maszyny własnej konstrukcji. Wzbudziły takie zainteresowanie, że sprzedały się na pniu, a do tego nowi właściciele, na prośbę organizatorów podobnej wystawy w Grabowcu, zgodzili się je tam udostępnić
Paweł Pietrzak mieszka i tworzy swoje nowatorskie konstrukcje w podwłodawskim Susznie. Absolwent Technikum Pszczelarskiego w Pszczelej Woli, a następnie agronomii na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie, pierwszą prototypową maszynę rolniczą - agregat do uprawy pasowej - skonstruował na swoje potrzeby już w trzeciej klasie szkoły średniej. A spawać nauczył się zaraz po podstawówce.
Brona mulczująca
- Już wtedy w rejonie Niedrzwicy Kościelnej, gdzie rodzice wciąż prowadzą duże gospodarstwo rolne, byliśmy pionierami w uprawianiu roślin bez używania pługa, a jedynie maszyn spulchniających ziemię bez jej odwracania - opowiada pan Paweł. - Taki system rozpowszechniony jest już na przykład w Stanach Zjednoczonych. Maszyny, które teraz konstruujemy, dedykujemy właśnie zwolennikom tego rodzaju uprawy.
W Sitnie Paweł Pietrzak wraz z przyjacielem i wspólnikiem Michałem Sawickim wystawili bronę mulczującą do płytkiej uprawy z pozostawianiem resztek na powierzchni pola oraz głębosz do głębokiego spulchniania gleby bez jej odwracania.
Pokazali też element maszyny, która dopiero w ich spółce powstaje: urządzenie ma się wyróżniać skutecznym rozwiązaniem zabezpieczającym je przed ukrytymi w ziemi kamieniami.
Zaplecze badawcze
- Atutem tych maszyn jest niskie zapotrzebowanie na moc i długa wytrzymałość elementów roboczych - tłumaczy pan Paweł. - W Sitnie zebraliśmy szereg zamówień, ale też wiele cennych i pochlebnych dla nas opinii. Coraz więcej osób chce też z nami współpracować.
Konstruowane w Susznie maszyny kosztują od 20 do 30 tys. zł. Sama budowa prototypu to koszt rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Wspólnicy sami opracowują programy do obrabiarek, które wysyłają wyspecjalizowanym podwykonawcom. Na bieżąco współpracują z firmami oferującymi najnowocześniejsze technologie, a także z uczelnianymi ośrodkami. Docelowo marzy im się jednak samowystarczalna firma z dużym zapleczem badawczo-rozwojowym i możliwością produkowania wszystkim elementów konstruowanych maszyn pod własnym dachem.
Być na bieżąco
- Na obecnym etapie jeszcze dokładamy do firmy - przyznaje konstruktor. - Wszystkie zarobione pieniądze inwestujemy w jej dalszy rozwój. Tym bardziej, że przygotowujemy kolejny prototyp, tym razem maszyny, która umożliwi wysiew rzepaku bezpośrednio po wyjeździe z pola kombajnu. Sterowane przez tablet dotykowy z kabiny ciągnika urządzenie w ramach jednego przejazdu ma podawać też nawóz. Efektem tego rozwiązania będzie oszczędność czasu, paliwa i nawozu, czyli jak najmniejsza energochłonność przy maksymalnej wydajności i sprawności maszyny.
Spółka z Suszna już zaistniała w branży. Wspólnicy przygotowują swoją stronę internetową. Są także aktywni na forach branżowych.
- Na rynku maszyn rolniczych dzieje się tak dużo, że rok przestoju przekłada się na dwa lata opóźnienia - podkreśla Paweł Pietrzak. - Dlatego staramy się być na bieżąco, śledząc dokonania innych, ale też wciąż doskonaląc, unowocześniając i poprawiając nasze konstrukcje.
Przed Pietrzakiem i Sawickim jeszcze długa droga do osiągnięcia samowystarczalności i wymiernych zysków. Inwestując w firmę utrzymują się z innej działalności. Na przykład pan Paweł wraz z narzeczoną, właścicielką zakładu kosmetycznego z powodzeniem prowadzą pierwszą i jedyną jak dotąd w powiecie włodawskim hodowlę ślimaków.