Psy w ciasnych klatkach, przywiązane do ciężkich krótkich łańcuchów, karmione nieświeżym jedzeniem. W takich warunkach miały mieszkać zwierzęta w hodowli na terenie gminy Poniatowa. Adam P. odpowiada przed sądem za znęcanie się nad kilkudziesięcioma zwierzętami.
Na początku tego roku Stowarzyszenie Pogotowie dla Zwierząt odebrało z posesji Adama P. 18 psów. Na początku kwietnia Prokuratura Rejonowa w Opolu Lubelskim poprosiła Fundację Na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Ex Lege o to, by wspólnie z policją zabezpieczono pozostałe zwierzęta.
– Na miejscu zastaliśmy 64 psy. Żyły w strasznych warunkach – mówi Marta Włosek, prezeska Ex Lege (fundacja jest w tej sprawie oskarżycielem posiłkowym – red.) i dodaje, że akcji nie udałoby się przeprowadzić, gdyby nie pomoc 25 wolontariuszy z całej Polski. Na fachowcach zajmujących się m.in. zoopsychologią, widok tego, co zobaczyli na miejscu, wywarł olbrzymie wrażenie. – Hodowca zgotował zwierzętom prawdziwy koszmar.
Adam P. stanął właśnie przed sądem. Odpowiada za to, że do stycznia 2021 r. znęcał się na terenie swojej hodowli nad 18 psami, a później nad 64 kolejnymi rasy owczarek belgijski malinois i owczarek niemiecki długowłosy.
– Utrzymywał je w niewłaściwych warunkach bytowania, m.in. w zbyt małych klatkach, bez ściółki, wentylacji, dostępu do światła dziennego, zabezpieczenia przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi, przywiązanych do krótkich, ciężkich łańcuchów, na nierównym podłożu, wśród zalegających odchodów oraz fragmentów tworzywa sztucznego i desek z gwoździami, bez poddania zabiegom pielęgnacyjnym i właściwej opiece lekarskiej oraz możliwości socjalizacji, a nadto karmił nieświeżym jedzeniem i o nieprawidłowej jakości, co stworzyło zagrożenie dla życia i zdrowia zwierząt – czytamy w akcie oskarżenia.
Mężczyzna nie przyznał się do winy. – Mówił, że od 30. lat zajmował się hodowlą i tresurą psów, które m.in. sprzedawał służbom mundurowym. Podkreślał, że jest świetnym specjalistą, który trzymał zwierzęta w dobrych warunkach – relacjonuje Marta Włosek. – Zbijał kolejne zarzuty tłumacząc m.in., że psy na łańcuchach przebywały nie więcej niż 15 minut, a same łańcuchy musiały być tak krótkie, żeby zwierzęta nie poskręcały sobie karków. Odniosłam też wrażenie, że z pogardą odnosi się do obrońców praw zwierząt i uważa, że psy zostały mu ukradzione, przez co stracił źródło dochodów.
Postępowanie dotyczące czasowego odebrania psów prowadził też burmistrz Poniatowej. Zostało one zawieszone do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia przez sąd.
Adamowi P. grozi do 3 lat więzienia. Do zakończenia procesu psy przebywają w domach tymczasowych.