• Rocznik?
– 1981, dziecko stanu wojennego.
• Pochodzisz z Podlasia?
– Tak. Z Kołczyna. Wioska pomiędzy Białą Podlaską a Terespolem.
• Korzenie rodzinne?
– Od strony mamy babcia to Baranowicze pod Nieświeżem. Obecnie Białoruś. Dziadek ze strony mamy okolice Lwowa, miejscowość Jeziorna. Od strony taty dziadek okolice Zambrowa, babcia spod Kielc. Tak więc Wschód.
• W domu rodzinnym?
– Czwórka dzieci, tata, mama, jeszcze babcia. Małe gospodarstwo, pięć hektarów. Koń, krowy, kaczki, kury, trochę świń. Wcześniej były też gęsi. Przez moment króliki. Pies, dwa koty. Sad, ogród. Nie przelewało się. Praca w lesie, żniwa, zapach wsi, dźwięk. Dzisiaj tego nie ma. Wieś umarła. Nie ma zapachu, nie ma mleka, nie ma jajek. Za tamtą wsią tęsknię.
• Edukacja?
– Szkoła podstawowa w Olszynie. Piękna, wiejska szkoła w starym pałacyku. Cztery sale, osiem klas. Następnie I Liceum im. Jana Ignacego Kraszewskiego w Białej Podlaskiej. De facto filia Uniwersytetu Jagiellońskiego, założona w 1628 roku. Szkoła z wielkimi tradycjami. Potem poszedłem na ochotnika do wojska. Przez miesiąc w Dęblinie, w Wyższej Szkole Lotniczej. Z przydziałem na szkółkę kierowców samochodów ciężarowych. Potem wysłano nas do Ostrowa Wielkopolskiego. Następnie w Straży Pożarnej lotniska jako kierowca jelcza w Białej Podlaskiej. A następnie oddelegowany karnie na poligon lotniczy w Jagodnem koło Łukowa, gdzie Iskrami przylatywali młodzi porucznicy z Dęblina, żeby bombardować stare czołgi i moździerze.