Środa jest dniem Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. To kolejny dzień protestów przeciwników decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie tak zwanej ustawy aborcyjnej. Jarczów, gmina w powiecie tomaszowskim solidaryzuje się z protestującymi. Tam kobiety nie muszą dziś pracować
- Przepraszamy naszych mieszkańców za niedogodność w tym szczególnym dniu i prosimy o wyrozumiałość – napisali na oficjalnym portalu Jarczowa wójt i jego zastępca, którzy w geście solidarności z walczącymi o swoje prawa kobietami, w środę postanowili zrobić kobietom w urzędzie dzień wolny od pracy.
- To była tylko moja propozycja, a nie decyzja. Każda z pań mogła zadecydować czy skorzysta z wolnej środy. Nasza gmina nie jest duża, w urzędzie pracuje dwadzieścia parę osób. Kobiety są tu w mniejszości. Wolne mają też pracownice Gminnego Ośrodka Pomocy. Oczywiście nie było to możliwe w przypadku przedszkola czy szkoły – mówi Tomasz Tyrka, wójt gminy, który zastrzega, że nie uprawia polityki, do niczego nie namawia, a jedynie solidaryzuje się z protestującymi. – Rano rozmawialiśmy w gminie na ten temat i z zastępcą uznaliśmy, że dzień wolny w dzień Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, to dobre rozwiązanie.
Tomasz Tyrka jest wójtem pierwszą kadencję, startował z własnego komitetu. Ale działał w samorządzie już wcześniej.
- W latach 2002-2006 byłem radnym i przewodniczącym rady. Później, przez dwie kadencje byłem sołtysem. U nas podziały partyjne nie są istotne. Zaledwie jeden kandydat startował z poparciem partii, czyli PiS. W radzie mamy dwie radne z tego ugrupowania. Bardzo dobrze nam się współpracuje. Nasza obecna rada jest szczególna, pierwszy raz w historii zdarzyło się, że 40 proc. stanowią kobiety, głównie młode. To bardzo duża zmiana, bo bywało, że na 15 radnych nie było kobiet w ogóle, albo jedna – wspomina wójt.
W samym Jarczowie protestów nie było. Mieszkańcy jeżdżą do Tomaszowa Lubelskiego, by tam brać udział w demonstracjach.
- Tu jest małe środowisko, w gminie mieszka 3 i pół tysiąca osób, większość to kobiety. W wyborach prezydenckich, jak na całej ścianie wschodniej, wygrał u nas Andrzej Duda – dodaje wójt, który środową nieobecność w pracy swoich podwładnych potraktuje indywidualne. Niektóre panie mają nadgodziny do odebrania, ktoś będzie miał wolne w ramach urlopu.
Jednak kiedy się dzwoni do jarczowskiego urzędu gminy, w słuchawce słychać... kobiecy głos.
– Tak się akurat złożyło, że nie mam zastępstwa. Nikt nie mógł przejąć moich obowiązków – mówi pani Aurelia, która od dwóch miesięcy pracuje w gminnym sekretariacie. – Solidaryzuję się z protestującymi, ale jako jedyna kobieta w całym urzędzie muszę być w pracy. Jak co dzień, odbieram telefony, rejestruję korespondencję, nie można było tego zostawić – dodaje.