- Spotkamy się z dyrektorem NIK w sądzie - zapowiadział dziś rzecznik prasowy kopalni. Taka decyzja zapadła po posiedzeniu Zarządu Lubelskiego Węgla "Bogdanka” S.A. Prezesi będą domagać się przeprosin m.in. za porównanie zagrożenia na kopalni do zawalenia się hali w Katowicach.
Na reakcję kopalni nie trzeba było długo czekać. Podczas konferencji w Bogdance zarząd przekonywał, że zarzuty są bezpodstawne, bo na 250 tys. śrub, pękło niewiele -- ponad 80. I zapowiedział kroki prawne w stosunku do dyrektora Cichosza.
-- Dziś została podjęta decyzja o skierowaniu sprawy do sądu - mówi Mirosław Taras, rzecznik prasowy kopalni. - Końcowe wnioski z kontroli są inne niż to, co zaprezentowano podczas konferencji prasowej. Sprawa nadaje się nie tylko na proces cywilny, ale i karny.
Kopalnia wystąpi do NIK o udostępnienie stenogramu konferencji oraz wszystkich dokumentów, które otrzymali dziennikarze. W sądzie będzie się domagać od dyrektora NIK przeprosin.
Marian Cichosz jest dziś w Warszawie, a w lubelskiej delegaturze NIK nikt nie chce komentować zapowiedzi Bogdanki.