– Jak ktoś ma kwalifikacje, to co w tym złego? – dziwi się urzędniczka w gminie. Chodzi o córki dyrektora zespołu szkół. Pracują w… placówce, którą kieruje ojciec. – Ze względów społecznych to jest sytuacja niekomfortowa – komentuje kuratorium.
– Niestety, nie ma przepisów zabraniającym dyrektorom szkół zatrudniania osób ze swojej rodziny, nad czym osobiście boleję – przyznaje Wiesława Stec, przewodnicząca Regionalnej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Regionu Środkowo-Wschodniego. – W takich sytuacjach mówi się o nepotyzmie. My takich sytuacji nie pochwalamy, ale takich przypadków jest jednak bardzo dużo.
O tym, że w Zespole Szkół w Krzemieniu (powiat janowski) pracują dwie córki dyrektora, powiadomił nas jeden z naszych Czytelników.
Informację o zatrudnieniu członków rodziny potwierdza nam Krystyna Bąk, kierowniczka Referatu Oświaty i Wychowania Urzędu Gminy w Dzwoli. – Jak ktoś ma kwalifikacje, to co w tym złego? – komentuje urzędniczka.
– Jedna moja córka pracuje od 7 lat, druga od 4 – przyznaje Wiesław Kiszka, dyrektor Zespołu Szkół w Krzemieniu. – Pierwsza zatrudniona jest na pół etatu. Jest po filologii angielskiej i uczy języka angielskiego. Uczy też w szkole w Chrzanowie, gdzie ma więcej godzin lekcyjnych i tam też awansuje.
Druga córka dyrektora jest zatrudniona na pełny etat. – Skończyła pedagogikę. Pracuje jako pomoc nauczyciela – mówi dyrektor ZS w Krzemieniu.
Kiszka zapewnia, że obie jego córki mają wymagana kwalifikacje. Były bezrobotne i do pracy w szkole skierował je urząd pracy. – Córka, która uczy języka angielskiego, była jedyną osobą z gminy Dzwola z takim przygotowaniem – tłumaczy dyrektor. – Nie miałem wielkiego wyboru.
Druga została zatrudniona gdy zwolnił się etat po innym pracowniku. – Przed moja córką jako pomoc nauczyciela pracowały trzy czy nawet cztery panie i każda szukała lepszej pracy – tłumaczy Kiszka. I zapewnia jednocześnie, że pracę obu jego córek ocenia jego zastępca.
Dyrektor podkreśla, że nikt żadnych zastrzeżeń do pracy jego córek nie zgłaszał. – Nie mam od rodziców żadnych krytycznych uwag.
Oficjalne skargi nie trafiły też na biurko wójta gminy Dzwola. – Jak objąłem stanowisko wójt gminy to córki dyrektora już pracowały – mówi Stanisław Rożek, wójt gminy Dzwola. I dodaje: Na pewno nie jest to sytuacja chwalebna.
Prawo nie zabrania jednak dyrektorom szkół zatrudniania członków swojej rodziny. – Z przepisów prawa to nie wynika, choć ze względów społecznych to jest sytuacja niekomfortowa – komentuje Ryszard Golec, lubelski wicekurator oświaty.