Niemożliwe, a jednak. Wzrost płac szykuje nam Zyta Gilowska. Płace wzrosną o pięć procent, bo o tyle zmniejszy się składka rentowa.
Najpierw, w lipcu tego roku, składka płacona przez pracowników zmniejszy się o 3 proc. Później, w stycznia 2008 r., o kolejne dwa. Zaoszczędzone pieniądze zostaną w naszych kieszeniach.
- Projekt ustawy mamy gotowy, jest na niego zgoda polityczna w koalicji, na przełomie marca i kwietnia trafi do Sejmu - zapowiada Jakub Lutyk, rzecznik prasowy Ministerstwa Finansów.
- To dobry pomysł. Żeby tylko te pieniądze faktycznie u mnie zostały - mówi Iwona Kowalczyk, której podstawowe wynagrodzenie w lubelskiej firmie telekomunikacyjnej wynosi 1350 zł brutto. Zgodnie z projektem Gilowskiej, w lipcu dostanie o 40,5 zł więcej, a w styczniu przyszłego roku o ok. 28 zł. W sumie po podwyżkach będzie zarabiać 1418,50 zł.
Obniżka składki rentowej spowoduje, że do kasy państwa trafi mniej pieniędzy. - Ale ludzie będą mieli więcej złotówek do wydania. To napędzi koniunkturę gospodarczą, zmniejszy się presja pracowników na pracodawców - tłumaczy Lutyk. Dodaje, że składka będzie obniżona, bo trzeba wykorzystać wzrost gospodarczy, mniejszą liczbę rencistów i spadek bezrobocia.
Pomysł ministerstwa krytykuje jednak Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha. - To działania propagandowe rządu. Koszty pracy trzeba zmniejszyć znacząco, a nie symbolicznie. Potrzebna jest zmiana systemu podatkowego i opodatkowania. Wtedy właściciele małych i średnich firm, które są solą tej ziemi, będą zatrudniali nowych pracowników - tłumaczy Sadowski. I dodaje: Gdy przeciętny człowiek dostanie pensję wyższą o kilka złotych, to popyt wcale nie wzrośnie.
Dziś co dziesiąty mieszkaniec Lubelszczyzny zarabia mniej niż tysiąc złotych miesięcznie - tak wynika z danych zebranych przez firmę Sedlak&Sedlak. Firma przepytała 1,6 tys. osób z naszego regionu. Okazało się, że średnia pensja to 1,9 tys. zł brutto. Tymczasem mieszkaniec mazowieckiego zarabia co miesiąc 3,5 tys. zł brutto. Pensja w Lublinie jest przeciętnie dwa razy niższa niż w Warszawie.