Eurodeputowanym kryzys nie grozi. Przez najbliższych pięć lat będą dostawali ponad 36 tysięcy złotych miesięcznie! Do tego diety na jedzenie i noclegi plus ekstra kasa na biuro poselskie.
Do tej pory europarlamentarzyści dostawali tyle, ile krajowi posłowie. Ale zmieniają się przepisy i od nowej kadencji dostaną co miesiąc: 7665 euro (36 332 zł*) brutto z unijnego budżetu (teraz mają ok. 2200 euro). Ok. 4 tys. euro (18 960 zł) na prowadzenie biura (dotychczas nie musieli precyzyjnie rozliczać się z tych pieniędzy).
17 tys. euro (80 580 zł) na asystentów.
Przysługuje im też zwrot kosztów podróży i 287 euro (1360 zł) dziennej diety na noclegi i wyżywienie.
W czerwcu kolejne wybory do europarlamentu. Na listy trafią liderzy partii, posłowie, wysokiej rangi urzędnicy. Z naszego regionu PO wystawi m.in. posła Włodzimierza Karpińskiego, Włodzimierza Wysockiego, zastępcę prezydenta Lublina, czy Krzysztofa Łątkę - do niedawna sekretarza Urzędu Miejskiego w Lublinie. Czy gigantyczne zarobki ułatwiają politykom decyzję o emigracji do Brukseli?
- Pieniądze są zachętą. Choć myślę, że nie podstawową. To ciężka praca, z dala od rodziny i najbliższych - stwierdza Jacek Czerniak (SLD), przewodniczący sejmiku. Jest liderem na liście kandydatów tej partii. Dodaje, że dla niego najważniejsze jest lobbowanie za sprawami dotyczącymi rozwoju regionu. - Oddam część poselskiego wynagrodzenia na szlachetny cel, np. dom dziecka - deklaruje pytany przez nas o tę kwestię.
Dr hab. Mieczysław Ryba, historyk z KUL, ocenia, że odpowiedzialność europosłów jest nieporównywalnie mniejsza niż krajowych posłów, którzy np. wybierają rząd. - Europarlamentarzystom grozi demoralizacja. Parlament Europejski traktowany jest jako emerytura polityczna, tam kreowana jest arystokracja polityczna. To wszystko może zniechęcać wyborców i frekwencja będzie jeszcze niższa - komentuje M. Ryba.
(kp)
* kwoty wyliczone według wczorajszego kursu euro - 4,74 zł