Blisko 160 nazwisk znalazło się pod protestem przeciwko usunięciu domu kultury z budynku Spółdzielni Mieszkaniowej w Lubartowie. Władze spółdzielni swych planów nie zmieniły a listy z podpisami... wysłały do prokuratury. Twierdzą, że część została sfałszowana.
Spółdzielnia chce, żeby Lubartowski Ośrodek Kultury wyprowadził się z jej budynku do końca grudnia. Od połowy lat 90. LOK dzierżawił ponad tysiąc metrów powierzchni w budynku przy ul. Cichej. Kilka miesięcy temu nowe władze spółdzielni podnosiły czynsz najemcom spółdzielczych lokali. Dla LOK ponad dwukrotnie – do 12 zł miesięcznie za metr. Władze miasta, którym podlega placówka, zapowiedziały, że tyle płacić nie będą. Spółdzielnia odpowiedziała wypowiedzeniem.
Mieszkańcy zaprotestowali na piśmie. Tekst najpierw został odczytany na sesji Rady Miejskiej w Lubartowie, a po paru dniach dotarł do władz spółdzielni. „My mieszkańcy i członkowie SM w Lubartowie zdecydowanie protestujemy przeciwko planom wyrzucenia LOK – piszą jego autorzy. Do apelu dołączono listę z blisko 160 podpisami.
Spółdzielnia zdania nie zmieniła.
– Pod protestem podpisało się tylko 29 członków spółdzielni – oblicza Jacek Tomasiak, prezes SM w Lubartowie. – Reszta to mieszkańcy podlubartowskich wsi i ulic, gdzie spółdzielnia nie ma bloków.
Prezes podejrzewa też, że około 20 podpisów zostało sfałszowanych, bo po kilka nazwisk było nakreślonych tym samym charakterem pisma. Wczoraj spółdzielnia wystała w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Wyliczyła podpisy, które jej zdaniem zostały sfałszowane. Chce żeby zbadał je grafolog.
Z treści protestu nie wynika kto zbierał podpisy. Pod pierwszą stroną apelu jest tylko podpis „mieszkańcy”.
– Nie wiem kto je zbierał – mówi Marek Pankowski, przewodniczący RM w Lubartowie, który odczytywał apel na sesji. – Ktoś złożył papiery w sekretariacie Urzędu Miejskiego.
Z organizatorami zbierania podpisów nie ma też kontaktu Jerzy Zwoliński, burmistrz Lubartowa, kolejny z adresatów apelu. Ale burmistrz zapowiada, że zgodnie z tym o co proszą mieszkańcy, jest gotowy do rozmów ze spółdzielnią. – 1 stycznia doku kultury nie przeprowadzimy – zaznacza. – Nie mamy gdzie. Będziemy korzystać z siedziby przy ul. Cichej do czasu wybudowania własnego budynku.
Nowy gmach powstanie najwcześniej za trzy lata.